poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 47

Zapomnienie


Minerwa zawsze była uosobieniem gryfońskiej odwagi i poświęcenia, oddania dla przyjaciół i bliskich. Nie zaskoczyła Albusa, wpadając do jego gabinetu i wrzeszcząc o tym, jak mógł poradzić w taki sposób Severusowi. Była u Hermiony, która siedziała smutna w fotelu i wpatrywała się w ogień w kominku. Gdy dowiedziała się o sprawie z eliksirem, którego skutkiem ubocznym mogłaby być utrata wspomnień, od razu poszła do Dumbeldore'a. 
-Minerwo, możesz mi powiedzieć, co się stało?- zapytał spokojnie dyrektor. 
Zacisnęła dłonie w pięści, ale zdusiła w sobie chęć mordu, za taką krzywdę, wyrządzoną jej przyjaciółce i usiadła w fotelu przed biurkiem na pajęczych nóżkach.
-Możesz łaskawie mi powiedzieć, dlaczego poleciłeś Severusowi uwarzyć eliksir, przez który Hermiona może stracić pamięć?- syknęła gniewnie, nachylając się w jego stronę.
Albus pozostał spokojny, a nawet uśmiechnął się do niej. Błysnęły niebieskie oczy za szkłami okularów-połówek, które pasowały do niego idealnie. Prawdopodobnie, gdyby okulary zdjął, nikt by go nie rozpoznał.  Milczał, a Minerwa częściowo uspokoiła się, ale przyglądała się mu natarczywie, oczekując odpowiedzi. Feniks Fawkes poruszył się niespokojnie w swojej klatce. Dumbeldore spojrzał na niego, potem znowu na McGonagall.
-Eliksir pomoże stwierdzić czy Hermiona będzie mieć kłopoty z wilkołactwem, poza tym, była to jedyna opcja. Inaczej nie da się tego stwierdzić.- powiedział w końcu.
-Nie ma innego sposobu?- z Minerwy uleciała resztka złości.-Inaczej nie da się tego wykryć?
Dumbeldore pokręcił smutno głową. Sam chciałby, żeby to było możliwe, ale przemiany Remusa były dziwne, skomplikowane... To i leczenie musiało być skomplikowane. Było mu szkoda, bardzo lubił Hermionę już za czasów jej nauki, a gdy dowiedział się o niej i o Severusie, pomyślał, iż nikt inny nie mógłby być lepszy, albo inaczej. Nikt inny nie wytrzymałby z nim. 
-A... Jak wyrazić to na przykład procentowo?- zapytała z przejęciem Minerwa.-Jakie są szanse, na to, że nie straci pamięci?
-Tego nie wiem i ocenić nie mogę.- odparł ponuro.-Niestety. Dotąd gatunek tego drzewa nie był często wykorzystywany do tworzenia eliksirów.- dodał, jakby usprawiedliwiając swoją niewiedzę. 
-To nic.- uśmiechnęła się do niego.-Nie twoja wina, Albusie, nie możesz wiedzieć wszystkiego. 
-To akurat powinienem, ale niestety nie mam dostępu do takich informacji w tak krótkim czasie, moja droga Minerwo. Severus wie, co robi, wie o tej roślinie tyle samo, co ja.- rzekł.
-Może się jednak uda? Tyle rzeczy się już w tej szkole zdarzyło, przetrwaliśmy dwie bitwy, Voldemorta, śmierciożerców, Ministerstwo Magii, w zeszłym roku Bellatrix, Draco, to może teraz przetrwamy i to?- uśmiechnęła się ciepło. 
-Wierzmy w to, kochana Minerwo, bo wiara to  jedyna nadzieja, jaka nam pozostała.
-Przestań z tymi sentencjami, bo już naprawdę mam ich dość.
-Dobrze.



Uczniowie wyszli na błonie, oczywiście ci, którzy nie mieli SUM-ów czy OWUTEM-ów. Słońce świeciło jasno, od strony Zakazanego Lasu wiał dziwny wiatr, chłodny i orzeźwiający. Po czystym niebie przepływały leniwie dwie chmury, kształtem przypominające watę cukrową. Zamek wyglądał niesamowicie w promieniach wiosennego słońca, jak potężna twierdza, jak prawdziwy, ciepły dom. 
Amortencja, Scorpius i Albus siedzieli pod drzewem nad jeziorem. Wiosna w Hogwarcie następowała niesamowicie szybko, tak jak przychodziła zima. Wszystkie pory roku jak w zegarku. Amortencja uśmiechnęła się. Ogrzewała twarz w blasku słońca, z zamkniętymi oczami siedziała na trawie i niczym się nie martwiła. Niczym, dopóki Scorpius nie pociągnął jej za rękaw szaty. Otworzyła oczy i zgromiła go wzrokiem, a on z poważną miną wskazał w oddali Hermionę i Minerwę. Szły sobie wolno, Minerwa obejmowała jedną ręką Hermionę, a ta ze spuszczoną smętnie głową rozglądała się tęsknie po okolicy. To zmartwienie na jej twarzy tak bardzo kontrastowało z otoczeniem, że aż raziło. To było jak zgasić słońce. Rumiana twarz Hermiony zawsze powinna być uśmiechnięta, każdy kto ją znał, tak uważał.
Amortencja spojrzała na Scorpiusa i Albusa. Podniosła się i ruszyła żwawym krokiem w kierunku szkoły.
-Co zamierzasz zrobić?- zapytał Albus.
-Oni nigdy mnie nie słuchają, nigdy nie wtajemniczają mnie w te wszystkie ich ciemne sprawki.- mruknęła wściekle.-Poczekam sobie na nich wszystkich w gabinecie ojca. 
-Sprytnie.- powiedział Al.
Przybił z nią piątkę, a Scorpius spojrzał na niego nieprzychylnym wzrokiem. Amortencja westchnęła ciężko. Skierowała się do lochów. Jej gniewne kroki zadudniły w pustym, podziemnym korytarzu. Albus zdążył polubić lochy, ale teraz zapragnął wrócić do słońca niż iść zimnym, wilgotnym korytarzem lochów. 
Stuknęła w klamkę drzwi, gabinetu Snape'a, szepcząc stanowczo: "Alohomora". Drzwi natychmiast otworzyły się z towarzyszącym im dźwiękiem skrzypienia. Cała trójka weszła. Albus wyjął z torby szkolnej pelerynę-niewidkę i trzymał ją, czekając na przybycie Severusa. 
-Tylko tyle?- spytał.-Tylko marne zaklęcie zamykające? Myślałem, że kto jak kto, ale twój ojciec to nieźle zabezpiecza swój gabinet.- powiedział, rozglądając się.
Westchnęła.
-Właśnie dlatego tego nie robi. Wszyscy myślą, że on na pewno zakłada na drzwi dodatkowe zaklęcia, nigdy nikomu nie przyszłoby do głowy, że to takie proste, no, nie?- uśmiechnęła się lekko. 
Podeszła do fotela, w którym zwykle siadywał jej ojciec, a im dała znak, żeby się schowali. Już z daleka słyszeli wszyscy ciężkie kroki Snape'a. Po chwili Mistrz Elikisrów wkroczył do gabinetu i od razu stanął jak wryty na widok córki. Westchnął.
-Możesz mi, droga córko, powiedzieć, co ty tu robisz?- przeszył ją spojrzeniem.
-Czytam.- odpowiedziała spokojnie.
Dopiero teraz zauważył, że trzyma na kolanach książkę. "Rozważna i romantyczna", pomyślał ze zgrozą. Westchnął i podszedł do niej. Uklęknął przy fotelu i uniósł prawą brew, patrząc w jej oczy. Miały dokładnie taką samą barwę jak u niego.
-Gustujesz w książkach jak matka. Może mi jeszcze powiesz, że Pułkownik Brandon jest biedny i słodki?- zironizował.
Uśmiechnęła się wrednie.
-A, tak. Owszem.
-Po kim ty to masz?
-No, naprawdę nie wiem.- powiedziała z udawanym zaskoczeniem.
Uśmiechnął się i pocałował ją w czubek głowy. Potem skierował się w stronę biurka. Zaczął przerzucać jakieś kartki.
-A tak naprawdę, co tu robisz?- zapytał, szukając czegoś w stercie pergaminu. 
-Czekałam na was.
Akurat, kiedy to powiedziała do gabinetu weszła Hermiona, a za nią Minerwa. Spojrzały pytająco na Severusa. Wzruszył ramionami. Hermiona usiadła w drugim fotelu przed kominkiem. Ucałowała czoło Amortencji i uśmiechnęła się blado.
-Dobra, koniec gierek.- rzekła Amortencja. 
Wszyscy zwrócili ku niej głowy i zaczęli słuchać.
-Mam dość. Trudno nie zauważyć, że znowu coś się dzieje.- kontynuowała.-Sami i tak byście mnie nie poinformowali, więc chce się dowiedzieć, o co chodzi? To niesprawiedliwe. Ile razy słyszałam: rodzina jest najważniejsza?
Czekała przez chwilę na ich reakcję. W końcu Snape spojrzał z błyskiem w oku na córkę, a w kącikach jego ust pojawił się cień dumnego uśmiechu.
-Masz rację, to jest hipokryzja.- zgodził się z nią.-Musimy ci powiedzieć.- zerknął na żonę, która skinęła głową.-Ta blizna, ona może mieć skutki uboczne, objawiające się wilkołactwem. Trzeba to jak najszy7bciej sprawdzić eliksirem, który jednak może spowodować utratę wspomnień i wrócić twoją matkę do lat szkolnych.


Hermiona czuła się dziwnie. Severus poszedł do składziku po odpowiednią fiolkę. Eliksir przygotował ze zwykłą dla siebie starannością i precyzją. Substancja była właściwie nijaka. Kojarzyła się jednocześnie z mgłą, szarymi chmurami i niebem. Kiedy patrzyło się za długo na wywar, pojawiały się zawroty głowy i dziwne poczucie oderwania się od rzeczywistości. Jakby się przeniosło do książki. "Albo przedawkowało coś", mruknął ze złością w myślach Severus.
Hermiona złapała za rękę Minerwę i krzywiąc się wypiła miksturę. Nagle zapadła ciemność, w głowie jej się całkowicie zakręciło i opadła bezwładnie na fotel, z cichym westchnieniem, jakby zasypiała. Severus usiadł na oparciu i pogłaskał ją po policzku z zatroskaną miną i zmarszczonymi brwiami. Minerwa westchnęła. Amortencja czekała z zapartym tchem, aż coś się wydarzy.
Nagle powoli Hermiona zmrużyła oczy i wzięła głęboki oddech. Jak w jakimś śnie, jakby lunatykowała podniosła się z fotela. Opadłaby na niego z powrotem, gdyby nie to, iż Severus złapał ją w ostatniej chwili i przyciągnął do siebie zdecydowanym ruchem. Amortencja przewróciła oczami, Minerwa uśmiechnęła się, ale nie wszystko było jeszcze jasne.
Hermiona powoli uniosła powieki. Nie miała pojęcia, gdzie się znajduje, dlaczego, po co i jakim cudem. Poczuła, że ktoś jakieś silne ręce obejmują ją w pasie, dotknęła ich niepewnie, a ich faktura, chłodna skóra, gładka i jak zdążyła spostrzec bardzo blada, coś jej przypominały, ale nie była pewna, co takiego. Wiedziała tylko, że ich dotyk sprawiał, że przez całe jej ciało przechodziły miłe ciarki i prądy. Westchnęła, gładząc skórę dłoni. Poczuła zapach, który także coś jej przypominał, a działał na nią tak jak te dłonie. Wzięła głęboki oddech i wtuliła głowę w czarny materiał ubrania mężczyzny. "Woda kolońska i... eliksir...", pomyślała z rozkoszą, potem zdała sobie z tej myśli sprawy. Żaden ze znanych jej chłopaków nie zajmował się eliksirami. Tylko...
Dopiero wtedy podniosła głowę i spojrzała w górę na twarz mężczyzny. Te oczy, ten uśmiech... Uśmiech? "Co, on się na Merlina naćpał?!", pomyślała ze zgrozą. A jednak jego uśmiech podobał jej się, jego zapach, jego dłonie. "O, Boże", jęknęła w duchu. Profesor Snape stał sobie najzwyczajniej w świecie i obejmował ją. Skrzywiła się i zamrugała nerwowo. Oprzytomniała.
-Profesorze Snape, co pan robi?!- powiedziała ze złością.
Odsunęła się od niego gwałtownie i rozejrzała się. Byli w jego komnatach. Czyżby...? Zauważyła Minerwę McGonagall, stojącą przy niej z zatroskaną miną i jedną uczennicę, niesamowicie podobną do Snape'a.
-Nie pamięta.- szepnął smutno Severus.
Usiadł za biurkiem i schował twarz w dłoniach. Nie mogła w to uwierzyć. Załamany profesor Snape? Na jednym z jego smukłych palców zauważyła błyszczącą obrączkę. Nie, no, to musi być jakiś sen... Profesor Snape i rodzina? Mimowolnie spojrzała na swoją dłoń i zagryzła wargę z wrażenia. Na jej palcu lśniła nie tylko piękna obrączka, ale i pierścionek z czarnym oczkiem, niesamowity w swojej prostocie, biła od niego jakaś duma, jakaś starość. Spojrzała na Minerwę. Wzięła głęboki oddech i zebrała się na odwagę. 
Podeszła do Snape'a i pogłaskała go po ramieniu. Nie mogła na niego patrzeć, na takiego przybitego. Podniósł na nią wzrok pełen nadziei i pocałował jej dłoń, co jednocześnie wywołało u niej westchnienie i przerażenie. Odsunęła się powoli.
Wrócił do poprzedniej pozycji.

  

________________________________________________________________
Po tym rozdziale mam się spodziewać nagłego, niespodziewanego Crucio, tak? :// xD

13 komentarzy:

  1. Ryczę!!!!!!!!!!!
    Jak jutro nie będzie rozdziału to się Avadą skończy a nie Crucio...
    A teraz wybacz idę zatopić się w bezgranicznym smutku... :(
    Miona

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej kurde zabiję Cię -.-
    MASZ JEJ W TE CHWILI PRZYWRÓCIĆ PAMIĘĆ, BO JAK NIE TO POZNASZ SIŁĘ MOJEGO GNIEWU!
    Ja mówię całkiem poważnie, po mimo mojej całej sympatii do Twojej osoby, to mam ochotę rzucić już nie Crucio, a Sectumsemprę... jak nie Avadę -.-

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha,taaaaaaaaaaaaaaaak!!!!!!! Jest,wiedziałam że zabierzesz jej pamięć!!! Jakie Cruci!? Chyba raczej całus :**** Aaaaaaa,jaram sie :3 Agrrrr... Czyli Sevi "wolny"? Mrrr... Hahaha. Nie,tak serio super rozdział,a kolejne mogą być jeszcze ciekawsze :D ;)~sadystka

    OdpowiedzUsuń
  4. Meeega rozdział na to właśnie czekałam :D
    Jakie Crucio zwariowałaś !?
    Czekam na nn
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no... z crucio poczekam do nastepnego;)
    Ale dobrze ze nie pamieta. nwm dlaczego ale dobrze
    (sorry ale cos zepsulam i nie moge pisac znakow polskich)

    OdpowiedzUsuń
  6. MAŁPO! TO BYŁO WREDNE! JAK MOGŁAŚ! A swoją drogą to ciekawie się zapowiada, ale jak mogłaś! xD

    OdpowiedzUsuń
  7. No no no, ciekawie. Jestem ciekawa co na to Snape. A Amortencja, albus i Scorpius w końcu wyszli z tego pokoju, czy nadal tam siedzą? A ta utrata pamięci sprawia, że opowiadanie jest dużo ciekawsze niż gdyby wszystko miało iść dobrze :) A co do blizny to nie wystarczyłoby po prostu poczekać do pełni?

    OdpowiedzUsuń
  8. O nie, jak mogłaś. Chociaż teraz Hermiona zakocha się w Hagridzie, a ja wyjdę za mąż za Severusa. <3 Amortencja i Severus, słodziacy. Minerva

    OdpowiedzUsuń
  9. O nie, jak mogłaś. Chociaż teraz Hermiona zakocha się w Hagridzie, a ja wyjdę za mąż za Severusa. <3 Amortencja i Severus, słodziacy. Minerva

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, Tak, Tak!! Tylko nie przywracaj jej pamięci zbyt szybko, proszę! Jestem ciekawa jak na to zareaguje Amortencja, Harry, Draco i reszta. <33

    OdpowiedzUsuń
  11. Spokojnie, spokojnie xD Jedni mnie chcą zabić, drudzy... Masakra... Zaraz się tu jakieś zamieszki zrobią z tego wszystkiego. Severus jest mój, Hermiona nie zakocha się w Hagridzie, Amortencja sobie jakoś poradzi, jaki ojciec taka córka : 33
    Dziękuuuuję za wszystkie komentarze, buziaki :***
    Sev mój, Avada nie, potrafię się bronić : X X)

    OdpowiedzUsuń
  12. O mój boże, dziewczyno, twój blog niszczy moje życie! Wczoraj w komentarzu na mojej stronce (Fuck! Zgubiłam różdżkę...) i od tamtego czasu doszłam aż tu. Postanowiłam skomentować. Co prawda, błędy są i jakiegoś wybitnego talentu pisarskiego nie masz, ale fabuły wymyślasz zajebiste :D
    Zapraszam do mnie http://snape-granger-story.blogspot.com/
    Weird Charlotte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję : 3 No, wiesz, to mój pierwszy blog HP, mam 13 lat, wiadomo, że nie jestem doskonała xD U Ciebie zapowiada się bardzo ciekawie. <3

      Usuń