niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 46

Przeklety składnik


Odkąd Severus wrócił z gabinetu dyrektora, zachowywał się dość dziwnie. Był jakiś smutny i naburmuszony. Oczywiście zawsze taki był, nigdy nie świecił uśmiechem i dobrą radą jak Dumbeldore. Nigdy nie chciał się upodobnić do dyrektora, lubił swój ostry charakter i to, że co druga osoba, z którą rozmawiał już nigdy się do niego nie odezwała, z powodu licznych obelg z jego strony. Właściwie obrażał kogoś tylko, gdy nie pragnął z tym kimś gadać, w ogóle mieć żadnych kontaktów. Obrażał też przyjaciół, ale oni to inna sprawa, nigdy nie odchodzili, Albus i Minerwa nie należeli do tego typu ludzi. Hermiona też nie, ale akurat z tego powodu bywał zadowolony, przynajmniej miał przy sobie kogoś, kto go wspierał, kto go kochał.
Hermiona widziała, że Severus nie wykazywał zwyczajnej, zwykłej dla siebie i normalnej dnia pełnego pracy nad eliksirami złości. Był jakiś smutny i trochę rozgoryczony. Widziała to w jego czarnych oczach, gdzieś na dnie i wyczuwała to w jego dłoniach. Znała go na tyle, by wiedzieć, kiedy nie może się uporać z jakimś problemem. Nienawidził się do tego przyznawać i zwykle w końcu radził sobie sam, ale ona to widziała.
Spojrzała na niego znad książki. Siedział przy biurku, zgarbiony lekko, piszący coś zawzięcie na pergaminie, ze zmarszczonymi brwiami i strapioną miną. "Szpieg, aktor...", uśmiechnęła się do siebie, nie potrafił nawet ukryć tego zmartwienia. I to ją zdziwiło, że nie zagrał zwykłego Mistrza Eliksirów. Już dawno przyzwyczaiła się do tego, iż śmierciożerca, śmierciożercą nigdy być nie przestaje. Snape kochał ją, ale nawyki wiecznego szpiega zostały mu. 
-Sev?
Roztargniony, podniósł głowę. Odszukał ją wzrokiem.
-Tak?- zapytał, przeszywając ją spojrzeniem czarnych oczu. 
-Mam wrażenie, że coś ukrywasz.- powiedziała spokojnie i odłożyła z cichym szelestem książkę.
Nagle na jego twarz znowu opadła zwyczajna maska, a w kącikach ust pojawił się cień uśmiechu. Ach, gdyby przez tyle lat nie był w aktorstwie i kłamaniu specjalistą, może by i rozpoznała czy uśmiech jest sztuczny, czy nie. Nie potrafiła tego jednak stwierdzić.
-Co mógłbym ukrywać?- odezwał się zdawkowo.
Podeszła do niego. Usiadła na biurku i odgarnęła kilka niesfornych kosmyków czarnych włosów z jego twarzy. Uwielbiała je, nawet jeżeli były trochę przetłuszczone. Kochała go bez względu na wszystko. W międzyczasie starała się coś wyczytać z jego twarzy, ale śmierciożerca jeden, był świetny w graniu.
-Nie wiem.- powiedziała.-Ale zastanów się, Severusie, kto by ci uwierzył? Przed chwilą siedziałeś przygarbiony i wyglądałeś dosłownie jak Remus. A teraz taki spokojny...
-Nie porównuj mnie do niego. Nie jestem nim, nienawidzę go, rozumiesz?- warknął.
Zeskoczyła z blatu i złożyła pocałunek na jego czole.
-Na to czekałam.- powiedziała z uśmiechem.
-Niby na co?- uniósł prawą brew.
-Na prawdziwego ciebie.- sięgnęła po wcześniej odłożoną książkę. 
Westchnął. Spojrzał na nią jeszcze raz.
-Dalej masz te zawroty głowy?- spytał.
-Nie jestem w ciąży, Severusie, nie martw się, przecież ci mówiłam.- nie oderwała wzroku od książki.
-Wiem, głuchy nie jestem.- burknął.-Dalej je masz?
-Tak.
Posmutniał, ale ona nie zauważyła tego nawet kątem oka.



Klasa eliksirów była ciemnym pomieszczeniem w lochach, na stolikach stały kociołki uczniów, na półkach w słojach znajdowały się dziwne ingrediencje. Za biurkiem Snape'a były drzwi do składziku z potrzebnymi materiałami do warzenia eliksirów. Gdy Amortencja, Scorpius i naburmuszony po ostatnim planie Albus weszli do klasy, Severus już siedział przy swoim biurku i sam pracował przy jakimś eliksirze, znad kociołka unosiły się mętne opary szarego dymu. Amortencja zwykle nawet po samym zapachu rozpoznawała dany wywar, ten nic jej nie przypominał, wręcz przeciwnie, wprowadzał ją w stan oszołomienia, ale na sto procent nie był to wywar miłosny, z pewnością by go rozpoznała.
Przyglądała się ojcu ciekawie, ale potem do klasy zaczęli się schodzić uczniowie, Scorpius złapał ją za rękę i poprowadził na miejsce. Zgromiła go wzrokiem. Snape stał skupiony nad kociołkiem i dorzucał do niego kolejne  ingrediencje. 
Machnął od niechcenia różdżką w stronę tablicy. Pojawiły się na niej instrukcje. Zaraz wrócił do pracy. Albus spojrzał pytająco na Amortencję. Wzruszyła ramionami, nie wiedziała, co takiego stało się z jej ojcem, że przepuścił okazję dręczenia się nad biednymi Gryfonami Minerwy McGonagall. 
Podwinęła rękawy szkolnej szaty i wyjęła z brązowej torby szkolnej książkę do eliksirów. Otworzyła ją na odpowiedniej stronie, ale do uwarzenia prostej odtrutki na trucizny prawie jej nie potrzebowała. Po upływie niecałej lekcji opadła spokojnie na swoje krzesło i ziewnęła. Popatrzyła na chłopaków. Albus niestety nie miał talenty do eliksirów. We wszystkim innym był całkiem dobry, ale eliksiry były jego zmorą, jego koszmarem, tak jak dla jego ojca. 
Amortencja westchnęła ciężko i zerknęła w stronę biurka Snape'a. Nadal pochylał się nad parującym eliksirem. Podniosła się z krzesła i przeszła obok Scorpiusa, któremu całkiem nieźle szło, do Albusa. Uśmiechnęła się do niego i zerknęła do wnętrza kociołka. No, jakby Snape kazałby mu to wypić, to nie byłoby zbyt dobrze... Zamieszała wywar i dodała kilka składników, wrzuciła bezoar i pokroiła pewne ingrediencje. 
-Amortencja.- usłyszała nad sobą głos ojca.
Nawet nie zauważyli, że Snape także skończył już swój eliksir. Zdążył sprawdzić eliksiry połowie klasie, dodać kilka punktów Ślizgonom i odjąć mnóstwo, Gryfonom. Stał przed córką z uniesioną wysoko brwią. Nie okazała żadnego zdziwienia, tylko spokojnie wróciła do swojego eliksiru i pokazała mu go. Zerknął tylko na substancję, potem przeszedł do Albusa i Scorpiusa.
-Czyli 20 punktów dla Slytherinu za twój eliksir.- powiedział, wskazując na córkę.-I po 10 za każdego z was. Ale za pomaganie minus pięć.- uśmiechnął się złośliwie.
Odpowiedziała tym samym, a on tylko z westchnieniem pokręcił głową i wrócił do biurka. Spojrzał jeszcze raz na córkę i już po raz wtóry uświadomił sobie, że to jego absolutny sobowtór, tylko nos i usta miała po matce. Teraz nie wiedział czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie. 


Hermiona siedziała na łóżku i czesała włosy. Właściwie c z e s a ł a to złe określenie. Ona próbowała doprowadzić je do porządku. Wiele razy chciała je ściąć, ale Severus jej na to nie pozwalał. Mówił, że włosy to nieodłączny element jej osobowości. Uśmiechnęła się na to wspomnienie.
Rozejrzała się po sypialni. Widać było, że mimo zmian, jakie w ponure pomieszczenie ona wprowadziła, Severus nie dał całkowicie zmienić swojego świata. Na dużej komodzie z ciemnego drewna stało lustro. Mimowolnie zobaczyła swoje odbicie, swoją twarz, pokrytą bliznami. Nie zrobiło jej się smutno, nagle przyszła jej do głowy ta jedna myśl, tylko ta jedna, która mogła ją podnieść na duchu, że mimo to wszyscy ją kochali, tak jak zawsze.
Poczuła na ramionach znajome ręce, a kiedy obróciła głowę do tyłu, tak jak się spodziewała, ujrzała czarne oczy, garbaty wydatny nos, bladą cerę i wąskie usta. Uśmiechnęła się. On też się uśmiechnął i wyrwał jej z ręki szczotkę, po czym zaczął rozczesywać jej włosy. Szło mu to lepiej niż jej samej. Przymknęła oczy i z delikatnym uśmiechem na twarzy pozwoliła by czesał je jeszcze chwilę. Potem nagle odłożył szczotkę i położył zimne długie palce na jej karku, składając na nim pojedynczy pocałunek. Przeszedł ją dreszcz, ale spróbowała skupić się na tym, co zamierzał jej powiedzieć. Bo na pewno zamierzał.
-Hermiono...- zamruczał jej do ucha. Znowu dreszcz.-Muszę o czymś ci opowiedzieć. 
Pozwoliła, by jego ramiona ją oplotły. Położył głowę na jej ramieniu i siedzieli tak, przytuleni do siebie, przez chwilę w zupełnej ciszy. Przerywało ją tylko niezmienne i odległe tykanie zegara, jakieś cichutkie szmery. Dziwne, tykanie zegara. A Hermiona miała wrażenie, że czas się zatrzymał.
-Wtedy w gabinecie dyrektora rozmawialiśmy na twój temat.- rzekł spokojnie Snape.-Nie mam dobrych wieści.
Hermiona zwróciła ku niemu twarz. Nie była pewna jak zniesie kolejne złe wieści. Severus gładził przez moment, smukłym palcem jej policzek, pocałował go i znów spojrzał jej w oczy.
-Chodzi o twoją bliznę.- jej ręką mimowolnie powędrowała do twarzy.-Nie martw się, to nie to co myślisz.- na jego ustach rozkwitł drwiący uśmieszek.
Wolała ten złośliwy półuśmiech niż jakiekolwiek inne jego szerokie uśmiechy. To było coś wyłącznie jego, coś co do niego pasowało. Czuła się nieswojo, gdy uśmiechał się do niej szczerym uśmiechem, a wokół jego oczu tworzyły się charakterystyczne dla takiego gestu, maleńkie, ledwie widoczne zmarszczki. Drwiące uśmiechy pasowały do niego najlepiej. 
-Więc?- oprzytomniała.
-Dumbeldore twierdzi, iż twoje zawroty głowy i złe samopoczucie, brak skupienia, motywacji, mogą być skutkami ubocznymi.- rzekł. Pomyślała, że to nie jest aż tak straszne.-Jest tylko jeden szkopuł. Nasz wilkołak ma takie same objawy, co może charakteryzować jego niekontrolowane przemiany. Dostaje podwójną dawkę Eliksiru Tojadowego.
Hermiona nareszcie zrozumiała. 
-Czyli myślisz, że mogłabym zamienić się...- nie dokończyła i odwróciła się tak, że siedziała przodem do niego.
-Jest jeden sposób, żeby to sprawdzić.- rzekł i westchnął.-Istnieje pewien eliksir, ale jest ryzykowny. Jego składnikiem jest liść drzewa, które powoduje utratę wspomnień.
-Działa jak Obliviate.- szepnęła.-Tak?
Skinął głową. Nienawidziła tego zaklęcia, odkąd musiała je rzucić na własnych rodziców, a potem już ich nie odnalazła. 
-Tak, to działa jak zaklęcie zapomnienia. Jest składnikiem eliksiru i istnieje ryzyko, że...- nie pozwoliła mu dokończyć.
-Mogłabym zapomnieć ciebie, Amortencję, Minerwę, całe swoje życie?- zapytała z przerażeniem w oczach.
-Raczej, powróciłabyś do lat szkolnych.- mruknął.
-Nie, Severusie, czy to konieczne...?
Zagryzła dolną wargę. Z westchnieniem przyłożył swoje czoło do je czoła i zamknął oczy. Przytuliła się do niego jak najmocniej mogła, a głowę ułożyła we wgłębieniu w jego szyi. 
-Spokojnie.- pogłaskał ją po głowie.-Poradzimy sobie.
Nawet nie wiedział, czy sam w to wierzył. Może tylko magnoliowy zapach włosów Hermiony odurzał go do tego stopnia, że nie myślał racjonalnie. Jego wywar miłosny, jego Hermiona i jej włosy. Wciskał jej jakieś bzdury o tym, że są elementem jej osobowości, a tak naprawdę nie pozwolił ich ściąć, bo chciał je mieć dla siebie, bo lubił wdychać ich zapach, bo lubił w nich tonąć, bo uwielbiał się w nie wtulać w nocy, kiedy ona nie mogła zasnąć i potrzebowała jego bliskości. 

___________________________________________________
Ale teraz już mnie nie zabijecie? : )) A co byście np. zrobiły, jakbym jutro nie dodała nowego rozdziału? xD

15 komentarzy:

  1. O nie, nie, nie, nie zrobisz tego, prawda? Nie możesz pozbawić jej wspomnień :C Ja się na to nie godzę ;c
    Chyba bym się nie mogła pozbierać, gdybyś nie dodała jutro rozdziału :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabije Cię jak jutro nie będzie nowego rozdziału!
    No i nie wiem czy tak zrobisz ale jak podasz jej ten eliksir i ona straci pamięć to to będzie ciężkie dla Seva i Amortencji, smutno mi.

    A żebyś Ty mnie nie zabiła to już u mnie też jest kolejny rozdział :)
    http://hgxssokrok.blox.pl/html

    Miona

    OdpowiedzUsuń
  3. nie nie nie! nie zabieraj jej wspomnień! Bo będę płakać... :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Już wiem! Zabiorę wspomnienia Hermionie i będę latać i się drzeć: zabrałam wspomnienia Hermionie!!! Jak kochana, stara, dobra, poczciwa Bellatrix : 33

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak,tak tak!!! Zabierz jej wspomnienia!!!!!!!!!! (Sev dla mnie xD ) "Zaaaaaaabrałam wspomnienia Mionie,Zaaaaaabrałam wspomnienia Mionie!!!" Tak zrób to,ja jestem z Tobą :> ~Sadystka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak to Sev dla Ciebie? :O Jest mój, zawsze był <3 Nie dostaniesz, agrrrr xD

      Usuń
    2. Hahaha jeszcze zobaczymy xD :D ~sadystka

      Usuń
  6. Czesc;)
    Nadrobilam zaleglosci i jestem zachwycona! Bardzo mi sie podoba Twoj pomysl z ta.blizna Hermiony.
    Pozdrawiam i przepraszam za.bledy - telefon.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje mi się, że ty też nie wytrzymałabyś bez dodania jutro rozdziału. ;> Nie możesz jej zabrać wspomnień, a ja dalej czekam na ślub Albusa i Minervy, prosiłabym Cię o zadedykowanie tego rozdziału mi. :D Nawet jeśli się w to nie bawisz, to taką małą czcionką pod rozdziałem, wtedy nawet gdybyś nie dodała jutro rozdziału to bym nie rzuciła w Ciebie crucio. Minerva

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje mi się, że ty też nie wytrzymałabyś bez dodania jutro rozdziału. ;> Nie możesz jej zabrać wspomnień, a ja dalej czekam na ślub Albusa i Minervy, prosiłabym Cię o zadedykowanie tego rozdziału mi. :D Nawet jeśli się w to nie bawisz, to taką małą czcionką pod rozdziałem, wtedy nawet gdybyś nie dodała jutro rozdziału to bym nie rzuciła w Ciebie crucio. Minerva

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu się zgodzę z Minerva, nie wytrzymasz, żeby nie dodać rozdziału, ja sama tk mam u siebie na blogu :D Ale ja męczę Was Księżniczko tym, że daje Wam krótkie rozdział, wiem jestem wredna :P
      Miona

      Usuń
  9. W zasadzie pozbawienie Miony wspomnień byłoby całkiem ciekawe... Mogłaby się zakochać na nowo w Severusie i takie tam :D
    Hmm... jeśli jutro nie dodasz rozdziału to Cię znajdę. :>

    OdpowiedzUsuń
  10. A co by było gdyby dla odmiany pozbawiona wspomnień Miona zakochałaby się w kimś innym? Zemsta Seva była by pewnie okrutna xD A jak nie wstawisz jutro rozdziału to nasz zemsta będzie jeszcze okrutniejsza

    OdpowiedzUsuń