Animagiczne zdolności nowych Huncwotów
Śnieg zaczął padać niespodziewanie i jak w zegarku, dokładnie w tym samym czasie jak rok wcześniej, dwa lata wcześniej i tak dalej. Hermiona często myślała, że to też musi być jakaś magia, a wyglądając przez okno zamku uśmiechała się.
Amortencja rozmyślała wciąż o Lupinie, nie mieli z nim lekcji, więc nie mogła przyglądać mu się częściej. Sprawa z niecałkowitą przemianą nie dawała jej spokoju, czytała książki z Działu Ksiąg Zakazanych, do których miała dostęp dzięki ojcu. Scorpius i Albus patrzyli na nią z pewną szczyptą zazdrości. Kiedy oni odrabiali prace domowe z eliksirów, ona siedziała sobie w blasku ognia w kominku i robiła to co chciała. W końcu, eliksiry miała we krwi, w domu, w genach. Interesowały ją tak jak Severusa, bez żadnego problemu pisała eseje, nie za długie, ani nie za krótkie, warzyła mikstury i szukała składników, jeśli było trzeba. Oni musieli pisać sami, często sprawdzała ich prace, ale jeżeli coś uznała za niestosowne, sami musieli to poprawić. Była strasznie zasadnicza. Scorpius prychał zwykle, a ona wystawiała mu język, a Albus kręcił bezradnie głową i wracał do pisania.
Teza Dumbeldore'a właściwie sprawdzała się na razie. Amortencja nie wiedziała, co się z nią działo, ale czuła, że coś się zmieniło. Wewnętrznie czuła się inaczej, a to już było coś. Warczała coraz częściej i stała się bardziej drażliwa. Nie wiedziała, że jej babka miała zdolności animagiczne. Zresztą, nikt nie wiedział. Nawet jej własny syn. Jednak geny Severusa, a co za tym idzie, geny Eileen Prince przeniosły się na nią.
W życiu nie interesowała się animagami. Znała tylko jednego, Minerwę, którą często zastawało się na lekcjach, siedzącą na biurku, pod postacią kota z czarnymi kreskami wokół wielkich, kocich oczu. Lubiła w ten sposób mylić pierwszorocznych, którzy spóźniali się na zajęcia.
Amortencja widziała też zmiany u chłopaków. Zachowywali się jakoś inaczej, ale nie potrafiła tego nazwać ani określić. W końcu zebrała ich w łazience Jęczącej Marty. Sama Marta nie pokazywała się na razie, widocznie musiała wybrać się do trytonów w jeziorze.
-Wy też to zauważyliście?- pokazała im rękę.
Na wierzchu dłoni widniała ciemnozłota jedwabista sierść, do tego jeszcze cętkowana jak u czegoś podobnego do lamparta. Amortencja zamknęła oczy i zagryzła dolną wargę, skupiła całą uwagę na tej jednej dłoni, a lamparciopodobne futro zniknęło powoli. Otworzyła oczy, a oni patrzyli na nią z podziwem. Takie "objawy" pojawiały się u niej od jakiegoś czasu. Raz obudziła się w nocy i spostrzegła, że jednym okiem widzi zupełnie inaczej niż drugim. Kiedy po cichu skierowała się do łazienki i spojrzała w lusterko, zobaczyła, że jej jedno oko pozostało takie jak zawsze, zaspane i czarne. Drugie było trochę większe i całkowicie czarne, niemal groteskowo nie pasowało do jej bladej twarzy. Obwiedzione czarną kreską i okolone krótkimi czarnymi rzęsami, jak u większego kota.
-No, wiesz...- Albus też wystawił rękę, która pokryta była psią sierścią, czarną jak jego włosy, ale połyskująco na zielono, pod odpowiednim kątem, jak jego oczy.
Trochę trwało zanim wystarczająco skupił siłę woli i futro zniknęło. Scorpius patrzył na nich zdziwiony.
-Nie potrafię przemienić się nawet częściowo, ale ja zauważyłem białe futro.- oznajmił zmieszany.
Pierwszy raz poczuł się gorszy. Zamierzał w szybkim tempie to zmienić. Amortencja poklepała go uspokajająco po ramieniu i uśmiechnęła się.
Severus nadal nie wypuszczał Hermiony z komnat. Warczał przekleństwa za każdym razem, gdy Remus o niej wspominał. Wilkołak speszony, mówił o niej coraz rzadziej. A na twarzy Snape'a widniał coraz częściej triumfalny uśmieszek. Minerwa i Albus karcili go spojrzeniem, ale nie chcieli zaszkodzić Hermionie. Severus opiekował się nią jak najlepiej mógł, troszczył i martwił, ale ona nie znosiła siedzieć w jednym miejscu dłużej niż dwie godziny.
-Masz zamiar mnie tak trzymać wieczność?- spytała wściekła, gdy ucałował ją w policzek i usiadł w fotelu przy kominku.
-Tak.- oznajmił spokojnie.
Nie podniósł na nią wzroku. Zacisnęła drobne dłonie w pięści, a potem rozluźniła uścisk. Zamknęła oczy i krzywiąc się zaczęła rzucać przekleństwami. Właściwie, nie podniósł na nią wzroku, bo zwijał się ze śmiechu. Kiedy do niego podeszła przybrał swój zwykły wyraz twarzy i uniósł brew.
-Czy ja ci wyglądam na księżniczkę, którą trzeba zamykać w wieży przed niebezpieczeństwem?! Na miłość boską, ja jestem Gryfonką!- krzyknęła.
Złapał ją za rękę i pociągnął ją ku sobie. Spadła zdziwiona na jego kolana, a on przeszył ją spojrzeniem czarnych oczu. Wzięła głęboki oddech i poprzysięgła sobie, że co by nie zrobił to i tak pozostanie nieugięta w swojej decyzji.
Powoli, ale stanowczo zbliżył swoją twarz do jej twarzy, co moment zerkając jej w oczy.
-Jestem odporna na twój urok.- powiedziała sztucznie mocnym głosem.
Był tak blisko, że wypowiadając słowa niemal muskała wargami jego usta. Uśmiechnął się zadziornie.
-Jak chcesz.- szepnął ze złośliwym uśmieszkiem.
Niemal zrzucił ją ze swoich kolan, a ona zwęziła oczy w szparki i położyła ręce na biodrach. Stała tak przed nim chwilę, ale on nie zwracał na nią uwagi, wertując kartki starej książki. Pomachała mu dłonią przed twarzą. Podniósł wzrok i zmarszczył brwi.
-Jeszcze tu stoisz?- zapytał.
-Severusie Tobiaszu Snape, zaraz mnie szlag jasny trafi!- wrzasnęła.
-No już dobrze, dobrze.- westchnął przeciągle.-Nie mogę cię trzymać w zamknięciu wiecznie, choć bardzo bym chciał.- uśmiechnął się tak, że jej kolana wydały jej się jak zrobione z waty.-Skoro tak ci spieszno do Remusa...
Wstał i chciał odłożyć książkę, ale ona rzuciła mu się na szyję.
-Och, Sev!- obsypała jego twarz pocałunkami.
Zmierzył ją krytycznym spojrzeniem.
-Obie wpatrujecie się w Lupina jak zaczarowane. Moja własna córka.- westchnął i spojrzał na nią.-I mój własny osobisty Pufek.
Dostał za to po głowie.
Evanna osobiście oglądała wszystko z boku i widziała, że coś się działo z Remusem, Amortencją i resztą. Jak to miała w zwyczaju w ważnych sprawach, milczała. Kiedy przechadzała się po błoniach robiło jej się jednocześnie smutno i wesoło. Neville przechodził obok niej i nawet nie rzucał jej uśmiechu. Wtedy była smutna. Widziała przygnębionych uczniów i mogła im pomóc, wtedy ogarniała ją wesołość.
Lubiła przedmiot, którego uczyła. Zielarstwo uważała za bardzo zajmujące. Neville zresztą też, ale kiedy ona zaczynała z przejęciem o tym rozmawiać, on robił się milczący i nieśmiały.
Podziwiała go, znał się na zielarstwie jak mało kto, był odważny i dość przystojny. Podobał jej się. Jedyną wadą była jego niepewność, jeśli chodziło o uczucia.
Minerwa pewnego dnia podeszła do niej.
-Jesteś przygnębiona. To coś z Nevillem?- zapytała i położyła jej dłoń na ramieniu.
-Nie.- spróbowała się jak zwykle uśmiechnąć, ale wyszedł jej tylko grymas, a po policzku spłynęła łza.-To tylko chandry, naprawdę...- mruknęła ponuro.
Starsza czarownica przytuliła ją i poklepała po plecach. Coś będą musiały z Hermioną wykombinować...
Severus nie miał czasu odszyfrować słów zapisanych na kartce. Hermiona nie odstępowała go na krok, zrobiła się podejrzliwa po ostatnim zniknięciu.
_____________________________
Tak, wiem, wiem. Na pewno wkurzyło was brak wiadomości o Remusie :3
Superowy jak zawsze!!
OdpowiedzUsuńAle podpis się zgadza;)
I mój własny osobisty Pufek.- nie no padłam ze śmiechu przez ten tekst, ten Pufek mnie ciągle bawi :D
OdpowiedzUsuńMasz rację, ale mam nadzieję, że nadrobisz ten brak w kolejnym rozdziale.
Miona
Dziękuję xD Sama się śmieję do ekranu jak mi się przypomni ten Pufek :3
UsuńI zobaczymy ;D
Ciekawe co będzie z Evanną i Nevillem, chociaż jeszcze pozostaje Lupin o którym znów było mało, a mnie ciekawość zżera, a jeszcze pozostaje Albus, Minerva i ich ślub. Przepraszam, że komentarze dodaje czasem dwa razy, ale dodaje je z komórki. Minerva
OdpowiedzUsuńNo, Evannę z Nevillem trochę przeciągnę :D Lupina i jego tajemnicę dodam w promieniu 3-4 rozdziałów :3 O Albusie i Minewrze na razie myślę...
UsuńNie musisz przepraszać, to i tak duże poświęcenie, że czytasz mojego bloga na komórce. Że w ogóle czytasz <3 . <3
Ciekawe co będzie z Evanną i Nevillem, chociaż jeszcze pozostaje Lupin o którym znów było mało, a mnie ciekawość zżera, a jeszcze pozostaje Albus, Minerva i ich ślub. Przepraszam, że komentarze dodaje czasem dwa razy, ale dodaje je z komórki. Minerva
OdpowiedzUsuńMam 22 lata i przeczytałam Twojego bloga na dwa razy i ciągle nie mogę się oderwać! Uwielbiam Severusa! Swoją pierwszą cześć HP dostałam na jedenaste urodziny więc traktuje to jak mój wyjazd do Hogwartu :) Fajnie piszesz i naprawdę miło się czyta;)
OdpowiedzUsuńOjej! Dziękuję <3 Ja dopiero niedawno przeczytałam serię w całości. Ale Severusa lubiłam od zawsze :D
UsuńSama zaczęłam kiedyś pisać, fan stroy o Snape'ie. Ale nigdy tego nie opublikowałam:) Mam chyba 5 postów na bloggerze już, ale czy ujrzą one światło dzienne tego nie wiadomo:)
UsuńPisz dalej:) Bo nieźle Ci to wychodzi;)
Ja lubię pisać fanficki, bo wtedy mam wrażenie, że kontynuuje coś wielkiego. Dzięki ^.^
UsuńCo ja się tu będę rozpisywac, swietny jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńCo ja tu będę komentować. Dziękuję jak zawsze, ale ty lepiej piszesz ^.^
UsuńZastać własnym,osobistym pufkiem Seva...Marzeeeeenia! Rozdział oczywiście cudowny :3 ~Sadystka :)
OdpowiedzUsuńNoooo, maaarzenia <3 Ty jedna mnie rozumiesz Sadystko xD
Usuń