Mary Macdonald znienawidzoną przez wszystkich
We trójkę stali tak w gabinecie Mistrza Eliksirów, mierząc się wzrokiem. Hermiona była wściekła, miała ochotę wymierzyć w tę całą Mary jakimś zaklęciem, ale nie mogła się ruszyć. Czekała na reakcję Severusa.
A Severus stał tam, przyglądając się kobiecie, która coś mu przypominała. Przeszył ją spojrzeniem i wtedy dostrzegł w jej oczach coś, co znał. To samo było w pięknych oczach Hermiony, gdy czule na nią patrzył, te same iskierki pojawiały się w jej oczach, kiedy gładził jej rękę czy całował ramię.
Nie potrafił dokładnie zidentyfikować tożsamości kobiety. Nagle zrozumiał. Za wolno jak na jego inteligencję. Zauważył w niebieskich oczach błysk, który sam kiedyś wywoływał, popatrzył na rumieńce, które występowały, gdy do niej kiedyś podchodził, spojrzał na dłonie, które kiedyś trzymał i na usta, które całował. Zwęził oczy w szparki, niemożliwe. "Czy ten świat naprawdę musi mnie tak nie cierpieć?!", pomyślał.
-Mary...?- rzekł niepewnie.
Kobieta rozpromieniła się. Podeszła do niego powoli, ale on odsunął się gwałtownie.
-Kobieto, ja mam żonę.- warknął.
Zwykły humor i wrodzona złośliwość wracały do normy. Nie czuł teraz otępienia, tylko złość na tę idiotkę, która śmiała się do niego zbliżyć na oczach Hermiony. Unikał wzroku żony, nie bał się, ale nie lubił, kiedy wściekała się akurat na niego.
-Ach.- Mary uśmiechnęła się i grzecznie odsunęła.
Hermiona stwierdziła, że za grzecznie i zbyt potulnie. Widziała, że Mary była na każde skinienie Severusa. Miała ochotę udusić ich oboje!
-A to twoja córka?- Mary wskazała na Hermionę.
"Nie, no, teraz to przesadziła", warknęła Hermiona w duchu. Zamiast podejść i wydrapać oczy tej wiedźmie jej nogi skręciły w stronę Severusa, a ręce zgarbiły go brutalnie, by mogła spokojnie sięgnąć jego ust. Zaczęła go całować, a on zmarszczył brwi, ale oddał pocałunek. Mało tego, pogłębił go i poprawił na swój sposób. On nigdy się jej nie poddawał, to ona miała to robić.
Zwykle świetnie maskował swoje emocje (oczywiście poza lubianą przez niego złością), ale teraz stracił nad sobą panowanie. Zamruczał, jak miał to w zwyczaju robić i wyprostował się na całą swoją wysokość, przez co jej stopy oderwały się do podłogi.
Mary patrzyła na to zaskoczona i tak bardzo zazdrościła Hermionie, że z nerwów przestępowała z jednej nogi na drugą. Wzięła głęboki oddech i chrząknęła znacząco. Hermiona oderwała się od Severusa z charakterystycznym dźwiękiem i jeszcze moment patrzyła w jego oczy z miłością. Potem zagryzła dolną wargę i odwróciła się z buntowniczą miną do Mary.
-Pozwalasz się tak całować swoim uczennicom, Sev?- zapytała, nim Hermiona otworzyła usta.
Hermiona stłumiła w sobie krzyk złości.
-Nie jestem żadną uczennicą, jasne?- starała się zachować spokój.-Tak się składa, że to ja jestem jego żoną.- uśmiechnęła się zadziornie.
-Och, przepraszam.- jakoś nie wyglądała na skruszoną.
-I jeszcze jedno. Tylko ja mogę skracać w taki sposób imię mojego męża, zrozumiano?
-Jeszcze nie jesteśmy na "ty".- odgryzła się czarownica.
Hermiona prychnęła, a Mary odwróciła wyniośle wzrok. Severus westchnął przeciągle. Nie wiedział co ma robić. Pierwszy raz w życiu było mu jakoś niezręcznie obrazić człowieka. "Merlin z tym.", syknął w duchu. Nie miał zamiaru być miłym dla tego wspomnienia, które z butami pakowało się w jego szczęśliwe życie.
-Możesz z łaski swojej się stąd wynieść, bo jakoś nie mam ochoty cię teraz oglądać?- wycedził przez zęby w stronę Mary.
Hermiona posłała mu tak szczery uśmiech, że aż matowe, bogate w zielenie lochy się rozjaśniły, a zasuszone róże, które stały na biurku nagle nabrały koloru. Mary speszona wyszła, rzucając mu tęskne spojrzenie. Westchnął znowu i zerknął na żonę.
Albus i Minerwa z niepokojem przyglądali się Remusowi, który wciąż chodził przygaszony i smutny, przygarbiony jakby na plecach niósł jakiś wielki ciężar. Nie rozmawiali o tym jeszcze na poważnie, wciąż obserwowali małych Nowych Huncwotów, którzy robili postępy w sztuce animagicznej, choć czasem nad zdolnościami nie panowali. Minerwa żądała wiadomości o owej nieznajomej, ale on odmawiał i mówił, że wkrótce sama się tego dowie.
-A niby jak?- syknęła wściekle.
-Dzięki krzykom Severusa i Hermiony, które będzie słychać na pół zamku.
Teraz już nie potrafiła ukryć ciekawości. Chodziła tam i z powrotem po gabinecie Dumbeldore'a, raz po raz, warcząc groźnie w stronę Fawkesa, który jej się przyglądał. W końcu usiadła na fotelu na przeciwko Albusa i spojrzała na niego.
-A jak Huncwoci?- zapytała, żeby odwrócić swoją plotkarską naturę od Mary.
-Wybrali się ostatnio do Zakazanego Lasu.- oznajmił dyrektor z uśmiechem.
-Znowu.- mruknęła Minerwa, a potem roześmiała się. Sama z siebie się śmiała, uważając wyprawy swoich uczniów do Zakazanego Lasu za nudne.
Albus patrzył na nią przez chwilę, a potem wyjrzał przez okno z zadumaną miną.
-Coraz bardziej rozwijają swoje umiejętności.- przeniósł na nią swój wzrok.-Podejrzewam, że będziesz miała przyjaciółkę animaga w Amortencji. Na razie wygląda mi na animagicznego kota.- Minerwa wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.-Albus będzie psem jak Syriusz, na pewno, a u Scorpiusa trudno stwierdzić.- zakończył.
-To dziwne, prawda?- spytała nagle.-Kontrolujemy wszystkich uczniów, a oni nawet o tym nie wiedzą.
-Pamiętasz Hermionę?- zaśmiał się nagle.
-No, tak. Jak mogłabym zapomnieć!- klasnęła w dłonie z uciechą.-Lecieć do Severusa na noc, a potem spóźniać się na lekcje!
-Albo wracać nad ranem i mówić, że się było w łazience.
Spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem. Gdyby ktoś inny byłby tam z nimi, też by się śmiał. Był to śmiech zaraźliwy i bardzo beztroski, jakby nic innego na świecie się nie liczyło. Dźwięczała w nim prawdziwa, czysta radość.
-No.- rzekł już częściowo poważny Albus.-Ale przez pierwszy miesiąc dobrze się maskowali.
-Potem, kiedy rzucał jej ukradkowe spojrzenia i za często dawał szlabany wszystko się wyjaśniło.- dodała McGonagall.
-Obrażał ją i poniżał częściej niż innych. Dawał złe oceny częściej i praktycznie za nic.- Albus zachichotał, a Minerwa odpowiedziała mu tym samym.
-Tak, a mimo to przetrwali.- Minerwa westchnęła z uśmiechem.
Zawsze podziwiała Hermionę i Severusa. Mimo, że się kłócili, często obrażali, mimo, iż mieli trudne chwile i kryzysy to jeszcze nigdy nie myśleli o rozstaniu. Jeszcze nigdy nie widziała, by on czy ona, nawet szczerze pokłóceni, patrzyli na siebie z nienawiścią czy znudzeniem.
-A wiesz dlaczego?- Minerwa uniosła brwi.-Ostatnio dużo nad tym myślałem.
-Tak?
-Myślę, że to właśnie dzięki kłótniom.- powiedział, a Minerwa spojrzała na niego jak na wariata.-Zauważ, że zwyczajne, spokojne związki żyją sobie szczęśliwie i bez absolutnie żadnych kłopotów, ale potem nadchodzi rutyna i nuda. A tego zatrzymać się nie da.- zamilkł na moment.-Kłótnie dostarczają im tego, co zwalcza nudę, namiętności. Wiesz, że zawsze jak się godzą, wydają się być bardziej szczęśliwi niż przed kłótnią?
-Faktycznie.- przyznała Minerwa.-Ale co z naszymi animagami? Amortencja ostatnio podsłuchała moje myśli.
-Zdolna będzie z niej czarownica. Ale czego innego można się spodziewać po córce najmłodszego mistrza eliksirów w Wielkiej Brytanii i naczelnej Panny-Wiem-To-Wszystko-I-Jeszcze-Więcej?
-No, wiesz...- oburzyła się Minerwa.-Ale masz rację.- roześmiała się.
Potem znowu spadła na nich sprawa Lupina jak grom z jasnego nieba i przygnębiła bardzo.
Kiedy Mary wyszła, Hermiona rzuciła się Severusowi na szyję. Raz, bo bardzo pragnęła mu podziękować za obrazę wiedźmy, a dwa, bo ta sytuacja podziałała na jego usta jak sterydy, w pewien sposób chciała podziękować za pocałunek, pocałunek na oczach Mary i w ogóle za to, że dał się jej pocałować.
Potem spojrzała na niego surowo. Pierwszy raz wydał jej się zmieszany. Zaraz jednak przybrał swoją standardową maskę obojętności i uniósł obie brwi wysoko do góry.
-Możesz mi na wszystkich czarodziejów świata powiedzieć, kto to był? Nie. Co to było?!- podniosła lekko głos.
Teraz jednak nie wydawała się tak wściekła jak kilka chwil temu. Severus przetarł sennie oczy, wziął żonę za rękę, poprowadził ją do fotela i posadził sobie na kolanach. Kiedy wchodził do swojego gabinetu chciał sprawdzić eseje trzecioklasistów, kartkę Remusa, wycałować Hermionę... Teraz miał tylko ochotę zasnąć.
-Jestem zmęczony, możemy jutro to wyjaśnić?- mruknął, przymykając oczy.
-O, nie. Jak to coś będzie wystawało pod naszymi drzwiami, to ty będziesz odpowiedzialny za jego wygnanie.- rzuciła buntowniczo.
-Dobrze, już dobrze.- burknął.-Z tobą nie wygram, Pufku...- dodał, gładząc delikatnie jej policzek.
-Nie wykręcisz się byle Pufkami.
Westchnął i spojrzał na nią. Wiedział, że nie zdoła jej odwieść od postanowionej decyzji. Była uparta jak osioł. I to mu się podobało. Nie była jedną z tych kobiet, które kuliły się na widok byle jakiej Akromantuli czy nietoperza. Gdyby się bała, nigdy by się z nim nie związała.
-Mary. Nazywa się Mary Macdonald i była przyjaciółką Lily.- wyznał w końcu.
-Aha. I co ja mam z tego wywnioskować?- robiła się jeszcze bardziej niecierpliwa.
-Wiesz, że ja, że Lily...
-Wiem, że kochałeś Lily.
Zawsze było go jej żal, pod tym względem. Nie rozumiała Lily Evans. Z tego, co Severus opowiadał raz nazwał ją szlamą. Podobno obraziła się też na niego, bo ingerował w czarną magię i sprawy śmierciożerców. Hermiona wiele razy prychała drwiąco, gdy wspominała opowieści męża o byłej miłości. Gdyby naprawdę była jego przyjaciółką, nie obraziłaby się na niego śmiertelnie za jedno głupie słowo. Przecież znała charakterek Severusa. Poza tym, gdyby była jego najbliższą przyjaciółką nie pozwoliłaby mu zadawać się z potencjalnymi śmierciożercami i próbowałaby go od tego odwieść.
A ona poszła na łatwiznę i wyszła za Jamesa. I to Hermionę najbardziej wkurzało. Że się poddała w przyjaźni z Severusem. No, ale w sumie była jej wdzięczna. Gdyby nie ona i jej dziwne zachowanie, Sev nie byłby teraz jej.
-Więc...- wznowił opowieść Snape.-Więc Mary była moją dziewczyną.
-Dziewczyną?!- Hermiona umierała z ciekawości.
-A dasz mi skończyć?- warknął. Zamilkła posłusznie.-Nie traktowałem jej jak prawdziwą miłość. Kochałem Lily i jej rude loki zasłaniały mi resztę świata.- rzekł smutno.-Mary była jakby moją zabawką, przepustką do kręgu przyjaciół i tajemnic Lily, rozumiesz?
Hermiona skinęła głową.
-Byłem początkującym śmierciożercą, nie myślałem normalnie.- westchnął.-Tylko, że ona chyba naprawdę się we mnie zakochała.
-Ślizgonka?- Hermiona miała ochotę zadać mu tyle pytań.
-Gryfonka. Zmieniła się przez te wszystkie lata. Wygląda inaczej.
-Mi ona jakoś nie wygląda na Gryfonkę.- mruknęła Hermiona.-Te jej czarne włosy i blada cera...
Severus ostrożnie zepchnął ją ze swoich kolan i wstał. Hermiona zamyślona usiadła w fotelu i nawet nie zauważyła jak mąż zgarbił się i wymruczał jej do ucha:
-Farbowana. Kiedyś była blondynką. A blada cera to chyba za dużo pudru, kochany Pufku.
Zadrżała na dźwięk jego głębokiego, niskiego głosu. Ten głos doprowadzał ją do szaleństwa na początku ich znajomości, a teraz nadal ją zachwycał, po tylu latach. Nagle uświadomiła sobie, co powiedział.
-Przestaniesz w końcu z tym Pufkiem, wredny Nietoperzu?
:) Ostro...Nienawidzę Lily i tej Mary,ale teraz nie lubię je jeszcze bardziej... Oj Sevi,Sevi... Ach,te Gryfonki!!! :*** Cudowny rozdział :* ~sadystka ;)
OdpowiedzUsuńNo, Sev ma z Gryfonkami przerąbane po całości xD Dziękuję :***
UsuńHue hue, dziewczyna Seva :p A kiedy sprawa Lupina To mnie tak intryguje, że nie mogę :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNo właśnie kiedy sprawa Lupina?!
OdpowiedzUsuńA tej s**** Evans nienawidzę, a ta Mery wcale nie lepsze ziółko :P
Miona
Zabierz ode mnie tą całą Mary bo nie wiem co Ci zrobię -_-
OdpowiedzUsuńJeeeezu.... na miejscu Hermiony to ja bym wgl sie nie zastanawiala i przy pierwszej mozliwej okazji bym ja wytargala za te tlenione kudly! Ze o wydrapanych oczach nie wspomnę ;3 Powiedzmy sobie szczerze, nawet na metr bym jej sie nie dala do niego zblizyc ;3 Trzeba zrobic stronkę :
Alan... Jak ja Cię kocham, do Ciebie szlocham <3
Hahah. Rozdzial super jak zwykle ;) pozdrawiam.
Za bledy wybacz - tel.
Dooobraaa, sprawa Lupina przynajmniej w połowie w następnym rozdziale, tak myślę :3 Nie będę was dłużej męczyć xDD
OdpowiedzUsuńA co do Mary. Właśnie takich reakcji oczekiwałam. Jak to pisałam, to myślałam, że klawiaturę zepsuję, taka byłam wściekła xDD
Tak, trzeba zrobić taką stronkę :3
I dzięki <3
Więc z Mary się rozwiązało, mam nadzieje, że już nie wróci, a Albus i Minerva mają spokojny związek, ale oni nie mogą się sobą znudzić. :D Minerva
OdpowiedzUsuńWięc z Mary się rozwiązało, mam nadzieje, że już nie wróci, a Albus i Minerva mają spokojny związek, ale oni nie mogą się sobą znudzić. :D Minerva
OdpowiedzUsuń