Zakład
Wszystko było wspaniałe. Czyste powietrze, chłodny wiatr napływający falami od strony Zakazanego Lasu, gwiazdy roziskrzone na granatowym niebie. Jak na szkołę, w której uczono magii, wyglądało to po prostu magicznie, ale inaczej niż tradycyjnie. Ta magia była naturalna, przylegająca i nieodłączna Hogwartowi.
Hagrid stał nieopodal brzegu rzeki i nawoływał pierwszorocznych. Amortencja dostrzegła w tłumie wściekle rudą głowę Lily Luny, ginącą wśród innych, a jednak znacznie lepiej dostrzegalną.
Ruszyli powozami do szkoły. Testrale parskały cicho. Ich groteskowe oczy jarzyły się w ciemności, a kopyta uderzały o błotnistą ziemię, wydając dźwięki chlupotania. Dla Amortencji była to cudowna muzyka, może, dlatego że zawsze ciągnęło ją do dziwnych stworzeń. Pomyślała z dumą, że bardzo przypominała ojca. Właściwie, jego zdanie liczyło się dla niej ponad wszystko. Kochała matkę i ceniła jej umiejętności, ale to Severus był dla niej autorytetem, to jemu zawsze chciała zaimponować.
Dojechali do zamku i wysiedli powoli. Tłum uczniów wpadł do Wielkiej Sali, a Amortencja uśmiechnęła się na widok znajomego wnętrza, w którym właściwie nie zdążyła być na tyle długo ile chciała. Znowu Bellatrix. Amortencja nie miała jej za złe więzienia, torturowania, a nawet wariackich monologów. Dało się to przeżyć. Tylko, że Bella odebrała jej kawałek życia, którego już nigdy nie powtórzy, zabrała jej prawie połowę pierwszego, najbardziej magicznego, dla ucznia roku w Hogwarcie. Przeklinała ją za to w duchu.
-Lily.- szepnął Al, siedzący obok niej.
Spojrzała przed siebie, Lily Luna stała tam uśmiechnięta i pewna tego wszystkiego. Albus bardzo troszczył się o siostrę, a Lily ostatnio patrzyła na nią spod byka tylko, dlatego że spędzała więcej czasu z jej bratem. Miała Syriusza. Tylko, że on wolał Teddy'ego. Wpatrywał się w starszego chłopaka jak zahipnotyzowany, Ted zawsze mu imponował, choćby chodzeniem z Victoire, która była piekielnie ładna, po matce.
Lily została przydzielona do Gryffindoru, ale Amortencja zorientowała się dopiero wtedy, kiedy rozległy się wiwaty na stole Gryfonów. Była jakaś nieobecna. Szybko otrząsnęła się i uśmiechnęła. Po prostu strasznie było jej szkoda, że tak dużo straciła z ostatniego roku. Teraz była pewna, że to nadrobi.
Hermiona zauważyła jak Albus i Minerwa na siebie patrzyli. Przyglądała im się uważnie, na co Severus nie zwracał najmniejszej uwagi, bo uznał to za kolejną fanaberię żony. Było coś niezwykłego w tym spojrzeniu, coś tak głęboko ukrytego, że ledwo to dostrzegała. Jakaś skryta czułość i szacunek, ale inny niż ten, który zwykle u nich spotykała.
-Severusie.-szepnęła z naciskiem.-Sev.
-Czego?
-Nie bądź niegrzeczny.
Spojrzał na nią tak jakby właśnie powiedziała, żeby zmienił szaty z czarnych na różowe i bez powodu dawał punkty Gryfonom, a do tego jeszcze śpiewał piosenki. Wzdrygnęła się, widząc w głowie tę wizję, ale też nie mogła ukryć rozbawienia.
-Mogę wiedzieć, co cię tak śmieszy?- uniósł obie brwi.
-Nie, zabiłbyś mnie.
-A bo to mało razy chciałem.- westchnął.
-Sev. Popatrz na nich.- szepnęła mu do ucha tak cicho, że prawie nic nie usłyszał. Za to zadrżał pod wpływem jej ciepłego oddechu.
Zerknął na Minerwę i Albusa, siedzących nieopodal. On też dostrzegał coś dziwnego między nimi, ale jeszcze nie potrafił tego zinterpretować. Zwrócił się do niej ze znudzoną miną. Westchnęła przeciągle i pokręciła głową.
-Nie widzisz?
-Widzę.
-Co?
-Nie wiem.
Uśmiechnęła się szyderczo. Och, uwielbiała te momenty, kiedy on czegoś się nie domyślał, a ona wiedziała. Mogła go wtedy trzymać w niepewności wieczność, a potem po prostu się wygadać. Wkurzanie go było jej ulubionym zajęciem zaraz po całowaniu go.
-Załóżmy się.- zaproponowała.
-Dlaczego wszyscy Gryfoni muszą się zakładać, żeby dowieść swoich racji? Nie możesz mi po prostu powiedzieć?- burknął ponuro.
-Nie. Aż tak z ciebie tchórz, Sev?
-Nie nazywaj mnie tchórzem. Gdybym nim był, ty byłabyś żoną Weasleya albo Pottera, to z nimi miałabyś dzieci, a ja miałbym święty spokój.- już chciała się z nim kłócić, ale uciszył ją gestem dłoni.-Tylko, że jest jeden mały kruczek.
Zbliżył się do jej ucha, a ona uśmiechnęła się.
-Zwariowałem dla ciebie.- szepnął, całując delikatnie jego płatek.
Założyli się. Severus, razem z wygraną miał zyskać jej nieodzywanie się do Pottera i Lupina przez trzy dni. Jej wygrana oznaczała chodzenie Severusa, w kucyku przez trzy dni. Była pewna swojej wygranej i zaraz po uczcie udała się do Minerwy. Zastała ją siedzącą przy biurku. Uśmiechnęła się i wskazała młodszej czarownicy krzesło.
-Nie za wcześnie, Severus na ciebie nie czeka?- zapytała, puszczając jej oko.
-Nie bredź o Severusie. Chyba mam ciekawszy temat.
-Jaki?- zdziwiła się nauczycielka transmutacji.
-Albusa.- oznajmiła ze spokojem Hermiona i usadowiła się wygodniej w fotelu.
McGonagall zatkało. Przez chwilę nie mogła wydobyć z siebie słowa, a Hermiona była już pewna, że trafiła w sedno. Potem Minerwa zacisnęła usta w wąską linię, jak to miała w zwyczaju robić i odwróciła wzrok, obrażona. Hermiona cierpliwie czekała aż kobieta uspokoi się. W końcu jej twarz złagodniała i spojrzała na przyjaciółkę z lekkim uśmiechem.
-Ślub.- wyszeptała.
Hermiona spodziewała się tego wyznania, ale kiedy naprawdę je usłyszała, przez moment nie mogła się ruszyć. Potem wyszczerzyła zęby w szczerym uśmiechu.
-Naprawdę?
Skinięcie głowy.
Wstała i odtańczyła taniec zwycięstwa. Cieszyła się, że niedługo odbędzie się ślub, bo zawsze je uwielbiała. Cieszyła się, bo Minerwa i Albus po tylu latach przyjaźni nareszcie się zeszli. Cieszyła się, przede wszystkim, dlatego że przez następne trzy dni będzie patrzyła na męża ze spiętymi w kucyk, długimi włosami.
Zapiszczała, uściskała Minerwę i wyleciała z gabinetu.
Zeszła do lochów i skierowała się do komnat męża, ale coś tknęło ją i spróbowała odgadnąć hasło do pokoju wspólnego Ślizgonów. Na początku roku było to coś banalnie prostego jak: "Czysta krew", "Dziedzic Slytherina" albo po prostu "Slytherin zawsze". Momentami ją to rozśmieszało.
Weszła do zalanego zielonkawym światłem pokoju, ale nie została zauważona. Tłum pierwszoroczniaków i kilka dziewczyn ze starszych klas wpatrywało się w jej męża, który siedział na zielonej kanapie.
-Wasz dom jest jak wasza rodzina, czasem uciążliwa, czasem pomagająca...- mówił spokojnym głębokim jak zawsze głosem. Ten głos zwykle doprowadzał Hermionę do szaleństwa, tak bardzo lubiła się w niego wsłuchiwać.-...Takie bzdury może wciskać Gryfonom Minerwa McGonagall. Domu nie da się określić. Jesteśmy wspólnotą, która ma trzymać się razem za wszelką cenę, zawsze być dla siebie wsparciem.- zamilkł na chwilę.-Nawet jeśli skaczemy sobie do gardeł. Slytherin to nie tylko dom, Slytherin to dom, który od wieków wspierał największych czarodziei w historii. Voldemort, Merlin... Merlin jest najlepszym przykładem tego, że nie wszyscy Ślizgoni są źli i zimni. Nie możecie tak myśleć. Jeżeli trafiliście do Slytherinu i do mnie, waszym obowiązkiem jest wykazanie się ambicją, sprytem, zaradnością i inteligencją.- dostrzegł protest na twarzy jakiegoś pierwszaka i skinął głową.-Tak, inteligencja to cecha Ravenclawu, ale nie możecie tak tego porządkować. To, że w cechach Slytherinu nie ma wyraźnie napisanej mądrości, nie znaczy, że wy musicie być głupi. Merlin i Voldemort nie osiągnęliby tego, co osiągnęli za życia, gdyby byli tylko półgłówkami jak większość Gryfonów.- Hermiona uśmiechnęła się na ten przytyk.-Jedyne czego od was oczekuję, to to, żebyście starali się jak najmocniej, żebyście pokazali, że zasługujecie na miano prawdziwych Ślizgonów.
Zamilkł i wstał, a dzieciaki rozeszły się do dormitoriów. Dziewczyny ze starszych klas obrzuciły Hermionę spojrzeniem. Czyżby zazdrosnym? Severus podszedł do niej i uśmiechnął się.
-Wygrałam, biorą ślub.
Mina mu zrzedła, nie odzywał się do niej przez resztę dnia. "Nawet Bóg mnie nienawidzi", powtórzył w myślach jak mantrę.
Hahahaha :D No to Severusku przygotuj się na 3 dni męczarni w kucyku :D Spojrzenia tych dziewczyn ze starszych klas zapewne zazdrosne moja droga. ;) No bo wszyscy kochają Severusa, czyż nie? :D Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No, ba, że wszyscy :D
OdpowiedzUsuńBiedny Sev... 3 dni w kucyku :P
OdpowiedzUsuńMiona
Ojej *,* Będzie ślub już nie mogę się doczekać i oczywiście Severusa w kucyku. Rozdział jak zwykle świetny. :) Minerva
OdpowiedzUsuńOjej *,* Będzie ślub już nie mogę się doczekać i oczywiście Severusa w kucyku. Rozdział jak zwykle świetny. :) Minerva
OdpowiedzUsuń