sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 38

Urodziny




Severus nigdy nie obchodził swoich urodzin. W dzieciństwie nienawidził tego dnia. Ojciec zwracał wtedy nareszcie na niego uwagę, co łączyło się z tym, że kiedy nie miał się na kim wyżyć wybierał właśnie jego. Później urodziny wiązały się tylko z żartami Huncwotów, którzy jakimś sposobem dowiedzieli się o tej dacie. Ale wtedy jeszcze miał Lily. Kiedy się z nią pokłócił i odeszła do Jamesa urodziny spędzał samotnie, Mary nigdy o nich nie mówił i dobrze zrobił. 
Hermiona nie narzucała mu się z prezentami i życzeniami, z tym wszystkim. Wiedziała, że Severus boleje nad tym, że mają między sobą taką różnicę wieku. Rozumiała to, sama czasem czuła się przy nim trochę jak smarkula. Potęgował to fakt, iż kiedyś była jego uczennicą. 
Nie znosił myśleć, że to on jest tym starszym. 
Ale jak na złość wszyscy uwzięli się na niego. Mary dowiedziała się od Albusa, co Severus obchodzi, a za nią poszli inni. Uczennice, które patrzyły tęsknym wzrokiem na niego, piorunowały spojrzeniem już nie tylko Hermionę, ale i Mary. Czarnowłosa czarownica postanowiła na siłę przypomnieć Snape'owi o jego wieku i wprost powiedzieć, że to śmieszne, że związał się z małolatą. 
Tak mocno zgrzytał zębami, że był pewny, iż któregoś złamał. Mary wysłała mu trzy kartki, ale z prezentem się nie ujawniała. Najprawdopodobniej czekała na właściwą chwilę. Prychał na samą myśl o tym. 
Hermiona była sprytniejsza. Uśmiechała się do niego słodko i nic nie mówiła. Nie wypominała mu wieku, nie próbowała kupić mu prezentu. Był jej za to bardzo, ale to bardzo wdzięczny. Przynajmniej ona zachowywała się normalnie. Gdy dostał kartkę od jakiejś uczennicy nie wytrzymał.
-Czy to się kiedyś skończy?!- syknął.
Hermiona, która siedziała za biurkiem i pisała coś zwróciła na niego wzrok. 
-Prawdopodobnie jutro.- powiedziała spokojnie.-Tak myślę.
-Nie, póki ona tu będzie.- westchnął. Nagle zbladł i zaczął ciężko oddychać.-Na Salazara Slytherina i jego przeklętego Bazyliszka, wiesz co tu się będzie działo w Walentynki?
Parsknęła śmiechem i śmiała się długo. Powoli zaczynał ją boleć brzuch. Severus patrzył na nią surowo i z gniewnym błyskiem w czarnych oczach. Częściowo uspokoiła się i delikatnie musnęła palcami jego policzek. 
-Mój wielki Mistrz Eliksirów, czarny Nietoperz z lochów boi się jednego dnia zakochanych?- zachichotała. 
Na jego twarz wstąpił chytry uśmieszek. Gdyby stała miałaby nogi jak z waty.
-Teraz już nie, bo mam pewien pomysł.- rzekł dumnie.
-Co...?- przełknęła głośno ślinę.-Jaki?
-Mary czymś otruję, zadźgam, po prostu zabiję, ale zginie w męczarniach, a z tobą zamknę się tutaj.- oznajmił z szerokim uśmiechem.-Niech się dobijają, będziemy zajęci.
-Ach, oczekujesz, że opuszczę lekcje?- starała się być poważna.
-Dla mnie zrobisz wszystko.- pocałował ją w czoło.
"Prawda", mruknęła w myślach, patrząc jak z gracją odchodzi i uśmiechnęła się na samą myśl o Walentynkach. Pomyślała o samotnym Remusie i kartce, której nie potrafiła rozszyfrować.



Animagiczne zdolności młodych Huncwotów rozwijały się. Ćwiczyli regularnie i mniej więcej wiedzieli, w co będą się zmieniać. Scorpius ze zmieszaniem stwierdzał, że mógłby być fretką, Amortencja była pewna geparda, a Albus psa. Amortencja była już w stanie przemienić rękę w łapę i na odwrót, tak samo jak chłopcy, choć wychodziło im to wolniej, bo mniej czasu poświęcali na ćwiczenia. 
Nie śledzili Remusa. Mieli takie plany. Scorpius i Al skarżyli się na brak snu, ale ona nie zwracała na to uwagi. Była zdeterminowana i nie zamierzała odpuszczać. Obiecała sobie, że dowie się, o co chodziło z tą przemianą. 
-Naprawdę musisz?- ziewnął Albus.
-To ważne. On może być niebezpieczny.- zagryzła dolną wargę tak jak nieraz robiła to jej matka.
-No, jest wilkołakiem.- mruknął Scorpius.
Westchnęła ciężko.


Snape skierował się do gabinetu dyrektora. Chimera nie chciała go wpuścić, dopóki nie warknął: "Cytrynowe Dropsy". Zapukał do drzwi pokoju. Może i był gburem i czasem zachowywał się okropnie, ale wiedział co to prywatność i jej zasady. Nie tak jak niektórzy. Otworzył drzwi i jęknął. Na fotelu przed biurkiem dyrektora siedziała Mary i rozmawiała z Albusem.
-Ach, Severus.- powitał go Dumbeldore.-Masz do mnie jakąś sprawę?
-Do ciebie.- odparł Mistrz Eliksirów z naciskiem.
Mary uśmiechała się do niego promiennie. Chyba nie zamierzała wyjść. Zacisnął dłonie w pięści.
-Wynoś się.- zwrócił się do niej.-Już.
Jego głos był tak ponury, stanowczy i przepełniony gniewem, że skuliła się w sobie. To, co zostało mu po karierze śmierciożercy, to ta satysfakcja, kiedy ktoś kulił się przed nim jak robak. Mary wstała niepewnie i spojrzała na dyrektora, który skinął głową.
-Przepraszam.- bąknęła przestraszona i uciekła, nie mogąc się jednak oprzeć zbliżeniu ku Severusowi.
Snape wytrącony z równowagi i wściekły usiadł na kanapie, nieco oddalonej od biurka na pajęczych nóżkach, Dumbeldore'a. Dyrektor spojrzał na niego ze śmiechem.
-Dlaczego nie usiądziesz tutaj?- zapytał, wskazując na miejsce, z którego zniknęła Mary Macdonald.
-Żartujesz? Ostatnio musiałem zmywać jej zapach Ognistą. A i to nie pomogło.- burknął.
Dyrektor parsknął śmiechem.
-Więc?- zapytał, gdy w końcu odrobinę spoważniał.
-Chodzi o wilkołaka.- Dumbeldore zmarszczył brwi jakby nie wiedział, o co chodzi.-O Luniaczka.- uściślił z drwiną w głosie Severus.-W jego gabinecie znalazłem to.
Nietoperz podał staruszkowi pomiętą kartkę, z  której dało się odczytać jedynie kilka słów. Widocznie zaniepokoiła ona dyrektora, bo spoważniał i długo przyglądał się pergaminowi w milczeniu, zapewne, zbierając myśli. Severus cierpliwie czekał. On sam tylko domyślał się, co może znaczyć dziwna wiadomość, pozostawiona w nieładzie na biurku Lupina. W końcu Albus podniósł wzrok, ale wcale nie spojrzał na młodszego kolegę, a w stronę okna, wychodzącego na Zakazany Las. Powoli zaczynało się robić ciemno.
-Myślisz, że co to może oznaczać?- nadal wpatrywał się zamyślony w zachód słońca za oknem.
-Wiadomość była pisana szybko i koślawo. Tylko trzy słowa: lokalizacja, stan ducha, ofiary.- oznajmił Severus.
-Sądzisz, że pisał to, przemieniając się?- Albus zwrócił twarz ku Severusowi.-W swoim gabinecie, w trakcie przemiany?
-To moje przypuszczenie. Może zdążył uciec do lasu i wiedział, że pozagryza kilka Centaurów?- Snape wzruszył ramionami jakby rozmawiali o pogodzie.
-Czy byłby aż tak nieodpowiedzialny?- nagle przypomniał sobie o czymś.-A eliksir? Przyrządziłeś mu go?
Severus spojrzał na dyrektora surowo.
-Oczywiście.- prychnął.-Znam swoje obowiązki. 
-Dziwne...



Hermiona była inteligentna. I dlatego nie pasowała do nikogo innego jak do Severusa. Z Ronem czy Harrym nie porozmawiałaby o książkach, o eliksirach. Z Severusem się nigdy nie nudziła. Zawsze lubiła starszych. Dlatego nie pasował jej związek z Ronem czy Harrym. Nie przeszkadzała jej ta różnica wieku, kochała Severusa bez względu na to. Uwielbiała facetów z tajemnicą, z czymś, co mogłaby sama odkryć, tak było z Severusem, gdy pierwszy raz zobaczyła jego nagi tors pełen blizn i kiedy zaczęła składać na nich pocałunki. Harry może i był Chłopcem, Który Przeżył, ale o tym wiedzieli wszyscy. A Ron? Ron był... był... On był po prostu Ronem. Podobali jej się mężczyźni z wyjątkową urodą, nie przeciętnie przystojni jak Harry, czy... czy tacy jak Ron. Severus taki był, przystojny dla tych, którzy go kochali, przystojny i najwspanialszy na świecie dla niej. 
Dlatego nie przypominała mu o urodzinach, ale postanowiła, że nie będzie gorsza od Mary, która dała mu album z ich starymi zdjęciami. Od razu go spalił i to z szyderczym uśmiechem, ale Hermiona zachowała jedno zdjęcie, na którym był sam. Smutny i samotny. 
Sięgnęła do najwyższej półki i ściągnęła z niej ulubiony egzemplarz "Rozważnej i romantycznej", ten, który Severus czytał jej, kiedy nie mogła zasnąć. 
Całując go przed snem w czoło podarowała mu książkę, przytuliła się do niego i zasnęła spokojnie. Ze zmarszczonymi brwiami zaświecił różdżkę i odczytał dedykację.

Dla mojego Pułkownika Brandona, 
Oddana Ci sercem, duszą i ciałem, zawsze Twoja (nawet jeżeli się mnie pozbędziesz), Marianne. 

Zakładką zrobioną z jego zdjęcia zaznaczone były urywki pewnego fragmentu: 
"Pułkownik Brandon był teraz tak szczęśliwy, jak na to zasługiwał zdaniem tych, którzy go kochali. W żonie znalazł nagrodę za wszystkie swoje niedole [...] a przyjaciele stwierdzili z zachwytem, że Marianna, budując jego szczęście, znalazła własne [...] całe serce oddała mężowi."
Severus uśmiechnął się i musnął delikatnie usta żony. Tak lekko, żeby jej nie obudzić, ale też tak, by sprawić jej przyjemność i żeby o nim śniła.
Otworzyła gwałtownie oczy i ze śmiechem rzuciła się na niego.
-Ty przeklęta żmijo.- syknął w przerwie między pocałunkami jakimi obsypywał jej szyję i ramiona.
-Też cię kocham.- wymruczała, wplatając palce w jego włosy i całując jego garbaty nos. 

____________________________________________________________
Trochę krótko i wiele się nie wyjaśniło, ale tak wyszło xD

8 komentarzy:

  1. Ten ostatni fragment, tak słodko <3
    Mam nadzieje, że w końcu rzucisz Lumos na tę sprawę z Lupinem ;)
    Miona

    OdpowiedzUsuń
  2. Sevmiooooooooone <3 Agrmmm...Urodzinki Seva? :D Nie,no tej Mary chyba stanie się jakaś krzywda,bo... Agrrrrh -.- Oczywiście bosko,suuuuuper i ogólnie cudownie :* ~sadystka

    OdpowiedzUsuń
  3. No tą Mary to do bazyliszka lub Nagini;)
    Do rodzinki Aragoga;)
    Ale co z Lupinem;)??
    BŁAAAAGAM:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pierdziele udusze ja no! "Album z ich wspolnymi zdjeciami" bardzo dobrze zrobil palac go! Boooze ratuj... o.o Alez sie zdenerwowalam ;D
    Czekam na next. Pozdrawiam ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. I znowu planujemy co zrobić z Mary? :D Lupin już w następnym rozdziale : 3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kto się dołącza do zbiorowego Crucio na Mary? A Sevmione w tym rozdziale słodkie *-*. No i mam nadzieję, że wyjaśnisz tajemnice Luniaczka już w następnym rozdziale.
    Życzę weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie piękne Sevmione. *,* Mary mogłabym zabić, ale chyba każdy tak ma. Pozdrawiam, Minerva. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie piękne Sevmione. *,* Mary mogłabym zabić, ale chyba każdy tak ma. Pozdrawiam, Minerva. ;)

    OdpowiedzUsuń