środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 42

Samotnie w Zakazanym Lesie



Otworzyła oczy i napotkała wzrok czarnych tęczówek. Poczucie tego, że przez bliznę wyglądała gorzej zniknęło całkowicie, a kiedy na niego patrzyła już się nie smuciła. Miała pewność, że zawsze będzie ją kochać i zawsze równie mocno. Westchnęła i przytuliła się do niego. Jego skóra jak zawsze była chłodna, szyja pachniała ledwo dostrzegalnie wodą kolońską. To był zapach, który mogłaby rozpoznać wszędzie.
-Hermiono.- szepnął.
Nie otworzyła oczu, tylko uśmiechnęła się.
-Pufku.
Gwałtownie podniosła powieki i spojrzała na niego z wyrzutem. Ze śmiechem wplótł smukłe palce w jej poplątane, brązowe włosy. Skarciła go wzrokiem. Patrzyli na siebie chwilę bez słowa, potem on przybrał poważny wyraz twarzy, a w jego czarnych oczach, gdzieś, na dnie, dobrze ukrywana kryła się złość i gorycz.
-Zabiję go.- szepnął wściekle.
Podniosła gwałtownie głowę. Pogłaskała go uspokajająco po policzku, ale on nadal był spięty. Westchnęła ciężko i także stała się całkowicie poważna. Nie czuła do Remusa nic poza przyjaźnią. Ona nad sobą nie panował, nie wiedział, co się z nim działo i kogo zaatakował. Nie chciała by cierpiał przez swoją chorobę, o którą nigdy sam się nie prosił, wręcz przeciwnie, starał się robić wszystko, żeby tylko się jej pozbyć. Na to jednak nie było lekarstwa.
-Sev, nie możesz. Remus nie wiedział, co robi.- powiedziała stanowczo.
Nagle zorientowała się, że nie widziała go ani w Skrzydle Szpitalnym, ani na korytarzu... Zdała sobie sprawę z tego, że była tak zajęta sobą, iż nawet o niego nie spytała. A jeśli Severus coś mu zrobił i wilkołak wylądował w Świętym Mungu? Och, kolejna głupota, samolubność. Zajęła się swoimi problemami, a nawet nie zainteresowała się sprawcą tego wszystkiego, tymi jego dziwnymi przemianami, wyznaniami... Skupiła się i sięgnęła pamięcią do tamtego wieczoru, by przypomnieć sobie wszystko dokładnie.
-Rany...- wyplątała się z ramion męża i usiadła na łóżku.-Co z Remusem, gdzie on jest?- zadawała pytanie po pytaniu.-Zajęłam się swoimi problemami, a on...
Spojrzała na Severusa. Patrzył na nią z przyganą.
-No, co?
Wsparł się na łokciach.
-Nigdy nie zajmujesz się swoimi problemami.- mruknął, zmęczony jej dylematami.-Zawsze pomagasz innym. Raz mogłaś zapomnieć o jednym marnym wilkołaku.
Zerknęła na niego wyczekująco. Spojrzał na swoją rękę, która nagle go zaciekawiła. Nie, no to są jakieś żarty. Zmierzwiła jego długie, czarne włosy. Odpędził ją od siebie i spiorunował ją wzrokiem.
-Już dobrze.- uspokoił ją.-Wilkołak wędruje gdzieś po najdalszych zakątkach Zakazanego Lasu. Już go szukają. 
-Coś ty mu zrobił?- zapytała z przerażeniem.
-Uspokój się, kobieto.- warknął.-To tylko Sectumsempra, kilka Crucio i Levicorpus. Dla wilkołaka nic strasznego.
-Ale na pewno go bolało. 
Zmroził ją spojrzeniem, które każdego innego człowieka zabiłoby na miejscu. Ona była do tego przyzwyczajona. Zagryzła tylko dolną wargę, a jej oczy wyrażały taką niewinność i zmartwienie, że brakowało tylko niesfornego loka, opadającego jej na czoło. Jak na zamówienie, kilka kosmyków włosów opadło na jej zmarszczone czoło. 
Skinął na nią palcem. Zbliżyła się niepewnie, a on pochylił się nad nią i zaczął powoli całować. Jego długie włosy łaskotały ją i oddzielały ich czarną kurtyną od świata zewnętrznego. Przygryzła lekko jego dolną wargę. Oderwał się od niej.
-Co ty masz z tym zagryzaniem warg?- roześmiał się.
Nie odpowiedziała, tylko z uśmiechem przyciągnęła go do siebie i znowu złączyła ich usta. Z daleka usłyszeli przytłumione pukanie do drzwi. Severus westchnął i schował głowę pod poduszkę. Zachichotała.
-Chowasz głowę w piasek?- zaśmiała się.
Spojrzał na nią nieprzytomnie, spod poduszki.
-To się nazywa poduszka, idiotko.- mruknął i znowu schował głowę.
Hermiona przetarła oczy. Znowu rozległo się pukanie.
-Może byś poszła otworzyć...- usłyszała ciche, stłumione przez poduszkę słowa.
-Słucham?- założyła włosy za ucho.
-Idź otworzyć!- wrzasnął jej do ucha.
Zwęziła oczy w szparki i przeszyła go spojrzeniem.
-Jesteś okropny.- mruknęła.
Usiadł i musnął ustami jej policzek, tak delikatnie jakby przysiadł na nich piękny motyl. Pocałował jej ucho.
-Ale mnie kochasz.- zamruczał, jeszcze raz składając pocałunek na skórze jej policzka i jeszcze jeden na skroni.
Zadrżała, a on z drwiącym uśmieszkiem zakrył głowę kołdrą i odwrócił się do niej plecami. 
-Phi.- mruknęła i wstała z łóżka.
Zakręciło jej się w głowie, świat zawirował i poczuła się jakoś dziwnie, nieswojo. Severus przyglądał jej się przez chwilę. Położył jej rękę na ramieniu.
-Wszystko w porządku?- spytał z troską.
-Tak.- mruknęła cicho nieobecnym głosem.
Chciała ponownie wstać, przecież ktoś czekał pod tymi drzwiami. Pokręcił głową i nakazał jej gestem by została. On sam z niepokojącymi myślami w głowie wziął swój czarny szlafrok i owinął się nim, po czym poszedł otworzyć. Nie był w najlepszym humorze, dlatego nie ucieszył go widok osoby, stojącej za drzwiami.



Mary bardzo zazdrościła Hermionie. Nie tylko Severusa, zazdrościła jej córki, zazdrościła tych wszystkich chwil spędzonych z mężem, tych poranków, tych nocy... Większość kobiet nie uważała go za specjalnie przystojnego, ale za to wszystkie miały takie samo zdanie, co do jego charyzmy, pewnego chodu, gracji w ruchach, spojrzenia czarnych oczu. Wiele nie było takich facetów na świecie. Pewnie, przecież było mnóstwo przystojniejszych i młodszych od niego, ale on akurat miał to coś. To c o ś, co po prostu przyciągało.
Doskonale wiedziała, że nigdy nie porzuci dla niej Hermiony. Spojrzała z daleka na Zakazany Las. Zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa takiego spaceru do lasu, kiedy grasował po nim nieobliczalny wilkołak. Wyszła na błonia i wciągnęła kilka razy powietrze. Wszystko ciągnęło ją do lasu, sosnowy zapach i czyste niebo. Płatki śniegu zaczęły sypać niespodziewanie.
Nie zastanawiała się, po prostu ruszyła do przodu, a gdy znalazła się pod osłoną drzew poczuła się bezpieczna i spokojna. Wiatr rozwiał jej włosy, uderzył w twarz i otrzeźwił. Szła jednak dalej jak zahipnotyzowana, wciąż, krok za krokiem. Stąpała powoli po cienkiej warstwie śniegu, a zza drzew przyglądały jej się ciche i nieruchome centaury. Nie starały się jej zaatakować, wiedziały, dokąd zmierza i co ją czeka. Po prostu czekały.
A ona kierowana jakąś nieznaną siłą nadal zapuszczała się w głąb lasu. 



Remus patrzył na świat wilczymi oczami. Gdzieś do jego ludzkiej świadomości przebijała się informacja, iż przemiana nie skończyła się, a od dłuższego czasu panował dzień. Już do tego doszło... Coś porwało jego nos, szarpnęło nim całym i na swoich długich łapach pobiegł za tym niezwykłym zapachem. 
Zanim kłapnął szczęką i zamachnął się ze swoimi pazurami mignęły mu piękne, niebieskie oczy, pośród czarnych włosów.


Tonks weszła za Severusem do sypialni i usiadła na łóżku obok Hermiony. Zrobiła przerażoną minę i zakryła usta dłonią, a jej wściekle różowe włosy poszarzały i stały się dziwnie krótkie jakby chciały skulić się w sobie. Tonks przytuliła mocno Hermionę.
-O, matko.- powiedziała.-Przepraszam, Hermiono, przepraszam.
Hermiona starała się wyrwać z jej uścisku.
-Tonks, dusisz...- wydusiła.
-Do Merlina ciężkiego, Nimfadoro.- Snape skarcił ją.
Zgromiła go wzrokiem, ale nic nie powiedziała, była na to za smutna. Hermiona skinęła na Severusa. Zbliżył się do niej. 
-Przyniesiesz nam coś do picia, Sev?- spytała przymilnie.
-Nie jestem pokojówką.- mruknął, ale pocałował ją w czoło i wyszedł.
Hermiona spojrzała znowu na Tonks. Była za smutna, jej włosy stały się szare i nijakie, cera niezdrowo blada, oczy przepełnione goryczą. Małe usta miała mocno zaciśnięte. Hermiona położyła jej rękę na ramieniu i znowu ją przytuliła.
-Więc się nie gniewasz?- zapytała z nadzieją Nimfadora.
-Oczywiście, że nie. To nic takiego, wiele to nie zmienia, nawet jest lepiej.- uśmiechnęła się chytrze i spojrzała wymownie na miejsce, z którego zniknął Severus. 
Tonks zaśmiała się, ale był to raczej śmiech smutny i pełny jakiegoś dystansu. O ile śmiech może taki być. Hermiona zauważyła, że oczy metamorfomagiczki również stały się szare i matowe. Wypełniły się łzami. Tak strasznie zrobiło jej się żal przyjaciółki, choć nigdy nie na tyle bliskiej, by nazwać ją najlepszą, to przyjaciółki.
-Martwię się o niego.- szepnęła Tonks.
I wtedy po raz kolejny Hermiona doszła do wniosku, że mimo wszystkich wad i mrocznej przeszłości, Severus był najlepszym mężem na świecie. Bo nigdy jej nie zostawił, nigdy nie uciekł, zawsze, wszystko jej mówił, pomijał tylko niektóre rzeczy, ufał jej i bardzo mocno ją kochał.


11 komentarzy:

  1. Mary? zaś?A niech ją coś tam zje !!!
    Tonks... i love;)
    Haha;) Piękne Sevmione;)

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM CIĘ. REMUSKA TEŻ KOCHAM :D
    Boże jaki mam zaciesz ^^ Czy jestem okrutna ciesząc się z cudzego nieszczęścia? :c
    Notka cudowna ; ))
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział!! :D
    Czekam na więcej !
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hue hue, dobrze jej tak :D ciekawe czy się podniesie :p ale ja to bym ją tam zostawiła, aby centaury ją zmolestowały jak Umbrigde :D no. chyba że nie żyje to co innego :p Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż tak dobrze poszło, że znowu skłaniacie się do zabójstwa? Owszem, c o ś ją zje ;D Dziękuję za komentarze i pozdrawiam : **
    Też was kocham, Remuska też kocham :D
    A jak ktoś cieszy się z cudzego nieszczęścia, to ten ktoś nazywa się Śmierciożercą xD Albo Snape'em xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa!!!... "Zaaaabiłaś Mary Macdonald,Zaaaaabiłaś Mary Macdonald" sadystyczna piosenka i śmiech Belli :) Alem sie ciesze że coś jej sie stało :3 No cóż rozdział fajny,ale to normalne ;) ~sadystka xD

    OdpowiedzUsuń
  7. No i wreszcie Mary szlag trafił i wszyscy się cieszą :D
    Jestem ciekawa jak dalej potoczy się ta cała sprawa z Lupinem...
    Miona

    OdpowiedzUsuń
  8. Zrobię to z Mary tak, że normalnie będzie Wam jej jeszcze żal : 333

    OdpowiedzUsuń
  9. Notka jak zwykle swietna! Lubbie takich facetow jak Severus. Zimych i niedostepnych ale potrafiacych poswiecic zycie dla dobra rodziny. Odwazylam sie! Mam co prawda dwie notki, ale prosze Cie sprawdz czy to sie do czegos moze nadac:) http://liquid-happiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. No przynajmniej Hermiona się martwi, że Lupina bolało, Tonks się nie liczy. Może Lupin przegryzie Mary gardło, a później zje mięso z jej zimnych stópek. *,* Minerva

    OdpowiedzUsuń
  11. No przynajmniej Hermiona się martwi, że Lupina bolało, Tonks się nie liczy. Może Lupin przegryzie Mary gardło, a później zje mięso z jej zimnych stópek. *,* Minerva

    OdpowiedzUsuń