niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 13

Harry


Pierwszy śnieg zaczął sypać, gdy Harry Potter w końcu zdecydował się odwiedzić swoją przyjaciółkę. Starał się przyjść wcześniej, ale ilekroć widział ją na korytarzu zapłakaną, smutną i jakąś inną, po prostu sam się załamywał. Przypomniały mu się chwile, kiedy jeszcze w czasach szkolnych szukali horkruksów, rozszczepionych cząstek duszy Voldemorta. Ron odszedł od nich, wtedy też była zrozpaczona, ale nie aż tak. Nie dziwił się jej, nawet Amortencja, opanowana i zdominowana przez przeklęte geny ojca patrzyła na matkę z pewną złością.  
Nie wiedząc czego może się spodziewać wszedł do gabinetu Minerwy McGonagall, a jego spojrzenie od razu padło na Hermionę. Patrzyła przed siebie, kolana podkuliła i położyła na nich głowę. Dokładnie tak jak wtedy, kiedy Ron odszedł. 
-Hej, Hermiona.- rzucił niepewnie.-Jak się czujesz?
Spojrzała na niego krytycznie, jakby po pogrzebie spytał ją czy idzie na imprezę. Harry'emu dziwnie przypomniała Snape'a. Usiadł obok niej i poklepał ją po ramieniu.
-To było głupie pytanie. Przepraszam.- mruknął.
-Nie rozmawiajmy o mnie, skoro już postanowiłeś mnie odwiedzić, a wiem, że masz kontakt z resztą, to powiedz co u nich.
-Z resztą?- uniósł brwi.-A... Ginny nadal odnosi sukcesy w quiditchu, choć muszę przyznać, że idzie jej coraz gorzej, Luna... No, Luna martwi się Draco i Scorpiusem, a z Nevillem nie mam ostatnio kontaktu.- westchnął.
-Ginny musi więcej odpoczywać, a nie się zamęczać na śmierć, Luna musi czekać, nic innego nie da się zrobić... Dlaczego nie masz kontaktu z Nevillem?- zapytała.
Nerwowym gestem przejechał ręką po włosach, które i tak jak zawsze były rozczochrane. Spojrzał dziwnie na Hermionę.
-Zajmujesz się teraz rozwiązywaniem problemów innych?- odezwał się w końcu, ignorując pytanie o Nevilla.
-Tak, skoro nie umiem poradzić sobie z własnymi... A Ron?- jej głos brzmiał jakby był wyprany z uczuć.
-Wiesz... Ron pracuje w Ministerstwie, ale im się nie przelewa. Nie narzeka głośno, że nie mają pieniędzy...- mruknął Harry.
-Trzeba im coś dać, ale tak, żeby o tym nie wiedzieli.
Widać było, że myślenie o innych pomaga jej w oderwaniu się od swoich problemów. Harry patrzył na nią przez chwilę i dostrzegł w jej oku nikły, znajomy błysk, który pojawiał się, gdy była czymś podekscytowana.
-Hermiona Jane Granger, pani psycholog...- uśmiechnął się, ale potem zbladł.
Zdał sobie sprawę, że powiedział Granger, a przecież teraz nazywała się Snape. Bał się, że zaraz się rozpłacze, a on będzie musiał ją pocieszać, choć to nic nie da. Uśmiechnęła się do niego lekko.
-Miałam dość czasu by pogodzić się na razie z tym, że Severus... Nie zwraca na mnie uwagi.- rzekła cicho.
-Przepraszam.
-Nie ma sprawy.


Amortencja rzadko kontaktowała się z ojcem. Odkąd oddała mu mapę Huncwotów ciągle był zajęty, szukał, szpiegował i śledził. Każdego miał na oku. Czasem myślała, że mimo wszystko sprawia mu to niezmierną przyjemność, wrócić do czegoś, w czym się specjalizował.
Albus się na nią obraził. Siedzieli akurat w bibliotece, gdzie oboje często zaglądali. Al tak zażarcie pisał wypracowanie, że na jego pergaminie widniały dziury. Amortencja złapała go za rękę i odstawiła jego pióro.
-Przestań. Co się z tobą dzieje, Al?- spytała ostro i szybko cofnęła rękę.
-Nic. Nie wiem, czuję jakąś pustkę...- żachnął się.
-Musiałam to zrobić, on ci ją odda, zobaczysz.
-Nie jestem pewien.
-To było ważne, rozumiesz?- warknęła i poczuła się jak swój ojciec.-Bez tego nie rozwiążemy tej całej pokręconej sytuacji.
Gwałtownie wstała i zebrała książki ze stolika. Pani Pince, która nadal pracowała w bibliotece spojrzała na nią krytycznie, ale Amortencja nie zwróciła na nią uwagi, pomknęła korytarzem zanim Albus zdążył w ogóle coś zrobić.
Przez chwilę się nie ruszał, a potem pobiegł za nią. Nigdzie nie mógł jej zobaczyć. Zszedł schodami do lochów, a tam, przed kamienną ścianą wypowiedział hasło i sprawdził w pokoju wspólnym, czy jej nie ma. Nie było. Wrócił na korytarz i poszedł wyżej, na podłodze leżała jej książka i ulubione pióro, pozostawione bez opieki jak bezwartościowe śmieci.


Severus zerknął przez okno. Ściemniało się, wiatr, który niósł ze sobą śnieg targał gołymi konarami drzew w Zakazanym Lesie, gwiazdy jedna po drugiej jakby się umówiły mrugały do siebie, niebo było ciemne i nieprzeniknione.
Gdyby nie pokłócił się z Hermioną, pewnie w tej chwili weszłaby, nawrzeszczałaby na niego, że znowu siedzi do późna, a potem pocałowała delikatnie, co robiła zawsze. Uśmiechnął się lekko. Życie było prostsze za jej czasów szkolnych. Na początku w ogóle nie chcieli ze sobą rozmawiać, potem spotykali się ukradkiem, a kiedy się ujawnili... Dyrektor i Minerwa promienieli, ale jej przyjaciele nie byli zachwyceni. A on miał to w nosie, jak wiele innych rzeczy. Bo miał ją i to się liczyło.
Śmieszne, był Potter, był Weasley, Krum, Malfoy, wszyscy za nią szaleli, a ona wybrała jego, prawie dwadzieścia lat starszego, zamkniętego  w sobie, zgorzkniałego Mistrza Eliksirów. Czasem zastanawiał się, dlaczego, ale nigdy nie miał takich chwil za dużo, bo ona nagle pojawiała się i albo całowała go w policzek albo w czoło, a wątpliwości odchodziły, pozostawała tylko słodycz jej zapachu. 
Już zapomniał jak to jest być samotnym, spać w pustym łóżku, samotnie czytać książki, samotnie spędzać czas. 
Skarcił się w myślach za taką sentymentalność i westchnął, patrząc na dwa fotele naprzeciw kominka. Ciężkim krokiem podszedł do jednego z nich i usiadł.


Do gabinetu wpadła Minerwa i Albus, którzy uśmiechnęli się do dwójki przyjaciół, czarnowłosego chłopaka z blizną i kobiety o ufnych czekoladowych oczach. 
-Co się stało?- Harry wstał z kanapy.
-Och, nic.- Minerwa promieniała.
-Dlaczego jesteście tacy weseli?- Hermiona z ociąganiem również poderwała się z siedzenia i spojrzała na nich dziwnie.
Wyglądali jakby oboje łyknęli zdrową dawkę Felix Felicis, eliksiru szczęścia. Pamiętała jak Harry się wtedy zachowywał.
-Mamy plan.- oznajmił beztrosko dyrektor.
-Jaki plan?- zaciekawił się Harry.
Dumbeldore i Minerwa nagle wyszli z gabinetu. Hermiona i Harry spojrzeli po sobie i wybiegli za nimi. Okazało się, że starsi nauczyciele kierowali się do lochów. Hermiona wzdrygnęła się i ścisnęła ramię przyjaciela, ostatni raz jak tu była Snape tylko na nią nawrzeszczał. Czy on naprawdę czuł się tak zraniony tym jednym pocałunkiem, do którego Draco ją zmusił?
Wpadli do gabinetu Severusa, który siedział w fotelu z zamkniętymi oczyma i wyraźnie rozpaczał. Gdy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi poderwał się z miejsca i wycelował w nich różdżkę. Och, tak bardzo miała ochotę rzucić mu się na szyję... Powstrzymała się przed tym, skuliła się w sobie i oplotła się ramionami, jakby jej było zimno.
-Co wy tu robicie?- zapytał ostro Severus, patrząc na każde z nich, omijając wzrokiem tylko Hermionę.
Minerwa zachichotała.
-Przedawkowałaś coś, stara wiedźmo?- uniósł brew.
McGonagall razem z Dumbeldorem parsknęła śmiechem. Snape spojrzał na nich, zastanawiał się czy czasem nie wykradli mu z zapasów Ognistej Whisky albo Felix Felicis. Obiecał sobie, że później to sprawdzi.
-Spójrz na mapę, Severusie...- Dumbeldore dusił się ze śmiechu.
Snape sięgnął na pergamin, który za pomocą zaklęcia stał się mapą Huncwotów. Przez chwilę przyglądał się mu, a potem nagle dostrzegł kogoś, kto pasował do opisu tego, kim stał się Dracon. Odłożył mapę i spojrzał srogo na Hermionę. Po jej policzku potoczyła się łza. 
Podszedł do niej powoli, nadal z wyrzutem wypisanym na twarzy. Nagle złagodniał i delikatnie otarł jej łzę. Spojrzała na niego przestraszona. Miała wrażenie, że czas zatrzymał się dla nich. Zamknął oczy i pocałował ją tak jak nigdy wcześniej, z takim zapałem i zaangażowaniem jak spragniony podróżnik po długim okresie czasu pije wodę. Skorzystała z okazji i zarzuciła mu ręce na szyję.
Oderwał się od niej i wziął ją na ręce. Harry stał osłupiały jak Snape wiruje z Hermioną po gabinecie. Minerwa i Albus zwijali się ze śmiechu. 
Nagle do pomieszczenia wszedł Albus Potter. Nawet nie zauważył swojego ojca tylko podszedł prosto do Snape'a.
-Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz...- warknął nauczyciel, ale nie dokończył.
-Amortencja zniknęła.- przerwał mu chłopiec.

4 komentarze:

  1. Przeczytałm wszystko za jednym zamachem... Jak najszybciej proszę o kolejne rozdziały! :)
    Miona

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za uznanie, postaram się z tymi nowymi rozdziałami ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejny???
    No kocham poprostu;)
    Ps.wyłącz weryfikacje

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tylko Severus odzyskał zdrowy rozsądek i pogodził się z Hermioną to następuje kolejny zwrot akcji i znika Amortencja, uwielbiam takie sytuacje

    OdpowiedzUsuń