sobota, 25 maja 2013

Rozdział 64

Bezowocne przesłuchanie



Harry przeszył go spojrzeniem i skrzywił się ponownie. Hermiona uśmiechnęła się delikatnie, wodząc za wzrokiem przyjaciela. Snape wstał i przeciągnął się. Szczerze powiedziawszy, Hermiona uwielbiała jego zwyczaj spania jedynie w czarnych spodniach od piżamy. Chętnie wyrzuciłaby Harry'ego za drzwi, a nawet opuściłaby już te marne lekcje, byle tylko z nim zostać. Poza tym, wiedziała, że tors Harry'ego pozostawia wiele do życzenia i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Potter może być po prostu zazdrosny. Odwrócił wzrok. Snape podszedł do niego i przeszył go spojrzeniem czarnych oczu.
-Idę się ubrać, spróbuj ją tknąć, zrobić cokolwiek, a naprawdę dowiesz się, co to czarna magia.- burknął wściekle i odszedł.
Hermiona spojrzała na przyjaciela i spróbowała wyczytać coś z jego wyglądu. Zachowywał się trochę inaczej, jego oczy wydawały się dziwnie rozbiegane, ruchy jakieś niespokojne, ale nic poza tym. Nie potrafiła tak dobrze jak Severus "wybadać" charakteru człowieka. Jemu wystarczało zwykle jedno, przenikliwe spojrzenie i kilka faktów z życia. Drogą dedukcji potrafił powiedzieć o owym człowieku, na podstawie tych kilku informacji, bardzo dużo.
Czekali chwilę w ciszy, a Harry chyba naprawdę poważnie wziął sobie do serca groźbę Severusa, nawet nie patrzył na Hermionę. Snape wrócił do nich w mugolskim stroju. Miał na sobie czarną koszulę i ciemne spodnie. "Jakby jeszcze związał włosy...", pomyślała z uśmiechem. Przez zwykłą czarną koszulę wydawał się jeszcze bardziej wysoki i chudy.
Złapał Hermionę za rękę i przyciągnął do siebie. Zarumieniła się lekko i oboje poszli do salonu. Harry został w sypialni, nie wiedząc, co robić. Snape skinął na niego dłonią z ciężkim westchnieniem. Ten dzieciak go kiedyś wykończy...
Hermiona usiadła po turecku w zielonym fotelu i uśmiechnęła się do męża. Harry, zdezorientowany tym wszystkim usiadł na krześle, które sobie wyczarował. Wiedział aż za dobrze, że drugi fotel przed kominkiem, fotel Snape'a to świętość, a może nawet coś więcej. Severus podszedł do żony i obejmując jej twarz dużymi, płaskimi dłońmi, pocałował ją w czoło. Uśmiechnęła się uroczo i złożyła słodki pocałunek na jego ustach.
-Zrobić kawę?- zapytał z szelmowskim uśmieszkiem.
Pokręciła głową.
-Jesteś kochany, ale ja już piłam.
Skinął głową i wyszedł do kuchni, po drodze, rzucając zabójcze spojrzenie Harry'emu. Sam Potter był bardzo zdziwiony. Wiele razy widywał się ze Snape'ami, ale nigdy nie podejrzewał, że mogą być ze sobą tak szczęśliwi, jak na to wyglądali. Snape wrócił z kubkiem gorącej kawy i usiadł w swoim fotelu. Po raz kolejny przeszył na wylot spojrzeniem Harry'ego i upił łyk napoju.
-Więc, Harry.- wymówił jego imię z pewnym wahaniem.-Możesz powiedzieć nam, co takiego robiłeś u Mary w Skrzydle Szpitalnym?
-A co ty masz do tego?
Za szybko odpowiedział. Snape przyjrzał mu się uważnie, szukał jakiegoś punktu odniesienia, jakiejś wskazówki. Spojrzał prosto w zielone oczy. Może nie mógł tego udowodnić, ale:
-Jego oczy mówią wszystko.- mruknął.
Hermiona rzuciła mężowi pytające spojrzenie. Ona w oczach Harry'ego widziała jedynie zakłopotanie i nie rozumiała jak jej mąż zdolny był wyczytać z zielonych oczu coś więcej. No, tak. To były oczy jego Lily, znał je dobrze, uśmiechnęła się smutno. Severus zapewniał ją o swojej miłości tyle razy, a ona mimo to nadal trwała przy wniosku, że nigdy o Lily Evans nie zapomni. Severus, jakby czytając jej w myślach pokręcił głową. Przeklęty mistrz legilimencji i oklumencji. Westchnęła.
-Później ci to wyjaśnię.- szepnął w jej stronę.
Skinęła głową, ale nie patrzyła na niego. 
-Przez ciebie, Hermiona zaczyna mnie posądzać o coś, co jest zwykłym kłamstwem. Już cię nie proszę, ja żądam, żebyś wyjaśnił mi, dlaczego byłeś u Mary.- warknął Severus.
Harry zrobił wściekłą minę. Mistrz Elikisrów nie miał prawa pytać go o takie rzeczy i ingerować w jego życie. Tak, sam Harry miał takie prawo, ze względu na charakter swojej pracy, ale on nie mógł. Potter gwałtownie wstał, rozjuszony tym wszystkim i zdenerwowany atmosferą jaka panowała między Snapem a Hermioną.
-Nie będziesz mi rozkazywał!- burknął w stronę Severusa.
-Właśnie, że będę! Kretynie, nawet nie wiesz, do czego Mary jest zdolna!- Severus również wstał. 
-Dość!- wrzasnęła Hermiona.-Wiedziałam, że to do niczego nie prowadzi. Koniec tego wszystkiego.
Obrzuciła ich krytycznym spojrzeniem i wyszła z gracją. Zielone szaty powiewały za nią jak skrzydła. Wyglądała pięknie. Dlaczego Severus tak lubił ją denerwować? Bo wyglądała pięknie, kiedy się złościła. Teraz jednak było mu żal, że zachował się z taką lekkomyślnością. 
-Przejęła twoje nawyki.- mruknął w jego stronę Harry.



Amortencja była dziwnie osłupiała ostatnimi czasy. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić, a że nie chciała widzieć się z Rose, siedziała w dormitorium, na łóżku, kolana miała podciągnięte pod samą brodę i wpatrywała się tępo w ścianę. Co zrobić z tymi "blond lokami"? Co zrobić? Opadła bezwładnie na łóżko i zamknęła oczy. Po chwili jednak podniosła się i rozejrzała jakby była tu pierwszy raz. Siedziała na łóżku z czterema kolumienkami i zasłonami, ale nie tak przytłaczającymi jak u Gryfonów. 
Kolumny były białe i sprawiały wrażenie, jakby nie były z marmuru, cienkie i smukłe. Zasłony nie były z ciężkiego materiału, łagodnymi falami okalały z czterech stron łóżko nakryte zieloną pościelą. Amortencja czuła się tu dobrze i nie chciała stąd odchodzić. Cały czas jednak myślała o Scorpiusie. Scorpiusie i Trelawney. Co ta stara oszustka wymyśliła? 
Z westchnieniem przeszła do pokoju wspólnego. Nikogo tam nie było prócz tych dwóch osób, które nie powinny znajdować się w jednym pomieszczeniu razem. Przełknęła głośno ślinę. Scorpius siedział na kanapie z Rose i rozmawiali, śmiejąc się. Albus, który dopiero teraz przykuł jej uwagę wpatrywał się w kominek w stanie głębokiego zamyślenia. Amortencja zacisnęła dłonie w pięści.
Podeszła do nich bojowym krokiem, a Albus oderwał wzrok od rozpalonego ognia w kominku.
-Przepraszam.- wycedziła przez zaciśnięte zęby w stronę Rose.
Rose podniosła głowę i uśmiechnęła się. Amortencja oddychała ciężko. Teraz dopiero poczuła, co to znaczy mieć temperament po ojcu.
-O ile mi wiadomo, nie jesteś Ślizgonką ani trochę.- kontynuowała jadowitym tonem.
Z rumianej twarzy Rose powoli znikał uśmiech. Nie wiedziała, co ma począć. Amortencja mierzyła ją wzrokiem, a Scorpius zastanawiał się, co to wszystko ma znaczyć.
-Więc, co na Salazara Slytherina i jego nadmierną ambicję robisz w pokoju wspólnym Ślizgonów?!- syknęła.
-Tencja, co ci jest?- zapytała Rose niewinnie.
-Nic mi nie jest i nie nazywaj mnie tak! Nie lubię tego, nigdy nie lubiłam!
Odwróciła się na pięcie i odeszła z gracją. Cała trójka wzruszyła ramionami, ale i Scorpius, i Albus myśleli o niej przez resztę wieczoru. I obaj powzięli postanowienia, że pogodzą się z nią, a Scorpius nareszcie zauważył jaka jest piękna.


Hermiona wyszła na błonia, a chłodny wiatr rozwiał jej włosy. Zbliżała się w końcu zima. Objęła się ramionami i westchnęła. Zadarła głowę, spojrzała w niebo. Było czyste i bezchmurne. Nie wiedziała, co myśleć. Och, kochała Severusa, ale te zielone oczy Harry'ego, wciąż była przekonana, że on wyczytał z nich emocje, bo przez tak długi czas je kochał, kochał, bo były jego Lily. Nie powinna nazywać jej "jego Lily". Teraz to ona była jego. Nie Lily.
Zauważyła Minerwę. Nie chciała zostać sama z myślami, których nie powinno być w jej głowie. Podbiegła do przyjaciółki i uśmiechnęła się. Spróbowała ją przytulić. Z daleka wyczuwało się, że Minerwa nie była w najlepszym humorze. Zaciskała usta w wąską linię i była jakaś spięta. Hermionie przypomniało się jej zachowanie, kiedy ostatnio się widziały.
-Minerwo, co się takiego stało?- zapytała z troską.
Przynajmniej miała się kim zająć. Wzięła przyjaciółkę pod ramię i ruszyły powolnym krokiem. Hermionie brakowało tych chwil, kiedy nie miała czasu absolutnie na nic poza Severusem i małą Amortencją. A gdyby tak? Nie, Severus nigdy nie zgodziłby się na drugie dziecko. Westchnęła przeciągle. 
-Więc, Minerwo?- otrząsnęła się i spytała ponownie starszą czarownicę.
-Albus nazwał mnie "Minnie".- powiedziała.
Hermiona wybuchnęła śmiechem. I to był jej największy problem? Że ten, którego kochała, z którym planowała ślub, nazwał ją zdrobniale? Nie mogła się powstrzymać i śmiała się dźwięcznie jeszcze przez chwilę. Minerwa spiorunowała ją wzrokiem.
-Minerwo, prze... przepraszam, ale co to ma być za problem?- nadal lekko trzęsła się ze śmiechu.-Albus nie miał nic złego na myśli, kocha cię.- powiedziała poważnie.
-Naprawdę tak myślisz?- zapytała z nadzieją.-Cały czas zajmuje się Faustem.
-Naszym Faustem?- Hermiona wytrzeszczyła oczy.-Przeklęty kot. Już ja się postaram, żeby nie wchodził do jego gabinetu przez najbliższe pół roku. Oddam go Amortencji.
Minerwa posmutniała ponownie.
-Amortencja chyba nadal ma kłopoty ze Scorpiusem.- mruknęła ponuro.
-Och, Minnie, coś wymyślimy, żeby przestali się kłócić.- puściła jej oko.
Minerwa skinęła głową. Hermiona nie chciała, żeby jeszcze jej córka miała kłopoty. Była za młoda na związek, ale to nie znaczy, że nie mogły z Minerwą sprawdzić, czy naprawdę do siebie pasują...

5 komentarzy:

  1. Ci ślizgoni... Tendencja do wkurzania swoich partnerek,bo wtedy "są takie piękne".Oj Minerwo,Minerwo...też nie lubie zdrobnień xD Ahahaha... Cieszę się z tego rozdziału.Super <3~Sadystka

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdrość Minervy o KOTA rozwala system :D
    Będę mieć ciekawe sny dzięki Tobie dzisiaj :D Severus w samych spodniach...Boska klata wystawiona *.* no,no :D hahaha :D To ja chyba idę już spać XD
    Zapraszam serdecznie, na nowy rozdział :)
    http://sevmionelove.blogspot.com/2013/05/rozdzia-52.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest cudnie tylko to jedno zdanie jakoś mi nie pasuje "I obaj powzięli postanowienia, że pogodzą się z nią, a Scorpius nareszcie zauważył jaka jest piękna." Szczególnie ta druga część. Jak dla mnie to zdanie brzmi, jakby to było zwykłe "a potem poszedł spać". Wiesz o co mi chodzi, nie? To jest po prostu takie zwykłe, ze aż tego nie widać. No ale koniec tego narzekania bo to jest genialne, a Hermiona mająca w planach swatanie własnej córki i Minnie zazdrosna o kota mnie niszczą xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Scorpius nie miał widzieć, jaka jest piękna tylko Albus. :D Minerva jaki słodziak, zazdrosna o Fausta. :D A może jakiś romans pomiędzy Severuse, a Harrym? Gdzie Severus będzie kochał głębie jego tęczówek. ;> Minerva, wracam do Minerva, bo komentuje z komputera. D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award (2 razy) i Vertsile Blog Award, więcej tutaj: http://snape-granger-story.blogspot.com/p/nominacje-c.html

    OdpowiedzUsuń