poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 62

Blond loki



Amortencja nie czuła się najlepiej po ostatniej lekcji wróżbiarstwa. Wmawiała sobie, że Trelawney nic nie widziała, że nie mogła widzieć, bo była zwykłą oszustką, której jakimś nadzwyczajnym cudem udało się dostać do tej szkoły. Tylko, że stara, dobra, Sybilla miała na swoim koncie kilka lepszych momentów, jak powiedział sam Dumbeldore. Miała kilka prawdziwych przepowiedni. Dlaczego ta nie miała być prawdziwa? 
Z braku zajęć Amortencja poszła do biblioteki, ale i tu nie mogła sobie znaleźć miejsca. Dziwne, bo zwykle zapach starych książek, wysokie półki i nieprzychylny wzrok bibliotekarki ją uspokajały. Teraz, przechodząc między regałami, mijając znane tomy, stojące na półkach czuła się bardzo dziwnie. Nie miała pojęcia, co ze sobą zrobić. Jej głowę zaprzątały różne myśli. Była zdecydowanie za młoda na miłość, mogła się jedynie zakochać, zauroczyć, ale nie naprawdę pokochać. Przynajmniej sama tak twierdziła. To było mylne. Scorpius jej się podobał, przynajmniej tyle mogła stwierdzić. Świat poszedł do przodu, a i ludzie jakoś przyspieszyli z miłością. I to było dziwne.
Westchnęła cicho i wyszła z biblioteki. Idąc korytarzem, wyjrzała odruchowo przez jedno z okien zamku. Niebo przejaśniło się, choć wciąż szare, wydawało się jakby ten kolor niósł ze sobą nadzieję. Z mokrych liści drzew w Zakazanym Lesie skapywały krople, jedna po drugiej, tworząc tym samym ciąg monotonnych dźwięków. W powietrzu kryło się jakieś orzeźwienie, jakaś ulga. A może by tak mały wypad do Zakazanego Lasu?
Ktoś pogłaskał delikatnie jej ramię. Odwróciła głowę roztargniona i spojrzała w niebieskie oczy Rose. Miała na sobie szatę szkolną i mundurek w barwach Gryffindoru. Krawat dodawał jej urodzie jakiejś potulności. 
-Cześć, Tencja!- zawołała wesoło.
-Cześć.- mruknęła smutno.
-Coś nie tak? Idziemy gdzieś?- uśmiechnęła się.
Dlaczego ona zawsze musiała być taka wesoła? Amortencję to po prostu denerwowało. Jak można cały czas chodzić z uśmiechem przyklejonym do ust? Wzruszyła ramionami i powlokła się za rówieśniczką. Podniosła głowę i wtedy to zauważyła. Przecież Rose miała blond loki, jak matka. Falami opadały na jej ramiona i okalały twarz. Jaka była przepowiednia? "Miłość, poskręcane długie loki... blond loki". 
Ale jak to?


Minerwa McGonagall siedziała w gabinecie dyrektora i z coraz większym niepokojem patrzyła na, siedzącego na biurku czarnego kota. Cóż to za kot? Jedno oko miał niebieskie, drugie intensywnie zielone, wąsy dziwnie przekrzywione, ogon długi i zakończony jakąś dziwną kulką. Prychnęła niecierpliwie. Kot obdarzył ją spojrzeniem, a potem odpowiedział tym samym i zaczął łapą przesuwać w tę i z powrotem cytrynowego dropsa, leżącego na blacie. To chyba jakaś kpina. Nie będzie jej jakiś byle kocur degradował z miejsca Naczelnego Pupilka Dumbeldore'a. 
-Albusie.- odezwała się stanowczo.
Albus Dumbeldore całą swoją uwagę skupił na czarnym zwierzęciu, jakby ten wyssał z niego całą chęć do zajęcia się czymkolwiek innym. Praca, Minerwa, teraz tylko ten kot kochający dropsy go interesował. Westchnęła ciężko i w oskarżycielskim geście założyła ręce na klatce piersiowej.
-Albusie, czy ty dobrze się czujesz?- spróbowała jeszcze raz.
Spojrzał na nią jak na wariatkę. Opuściła bezradnie ręce i opadła na oparcie fotela. Przez chwilę jeszcze patrzyła na zaabsorbowanego kotem mężczyznę, a potem po prostu odwróciła wzrok. Za oknem panował krajobraz po burzy. Wydawało się być tak spokojnie. Znowu westchnęła.
-Albusie, właściwie, co to za kot?- zapytała nagle.
Dumbeldore podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się przyjaźnie.
-A jak myślisz, droga Minerwo?- zza okularów - połówek błysnęły bladoniebieskie oczy.
Przez chwilę milczała. Kto mógł mieć tak dziwnego kota? I dlaczego kot przyszedł do Dumbeldore'a? Zastanawiała się, patrząc w okno, nie miała ochoty zwracać uwagi na czarne kocisko. Wzięła głęboki oddech. Nagle wpadła na pomysł. Kto był oryginalny, dziwny i nie miał czasu?
-Severus kupił kota?- zaśmiała się.
-Nie, kupił go Amortencji, a Faust, jak przystało na znaczenie imienia okazał się niezłym pomocnikiem i szczęściarzem.
Więc Amortencja znalazła sobie nowego szpiega, który dodatkowo pochłania całą uwagę dyrektora? To ciekawe. Ta mała Snape była jeszcze sprytniejsza niż Minerwa myślała, albo po prostu dziewczyna nie wiedziała, jakie przydatne ma zwierzę. Minerwa lubiła Amortencję, przypominała jej Severusa, jednak miała też cechy Hermiony.
-Chyba jednak nie masz zamiaru oderwać wzroku od tego kota.- prychnęła pogardliwie.
Wyszła pospiesznie, zamierzała odszukać Severusa, który pewnie pracował nad eliksirem dla Mary. Już ona mu pokaże...


Severus rzeczywiście pracował nad eliksirem. Mimo, że lubił swoją pracę, zapach i konsystencję wywarów tego akurat eliksiru nie miał najmniejszej ochoty przygotowywać. Najlepiej by było, gdyby zrobił to za niego ktoś inny. Tylko kto? Nikt nie miał takich predyspozycji, poza tym, z dwojga złego, chciał się w końcu pozbyć Mary. Raz na zawsze. Miał swoją ukochaną Hermionę i tylko jej pragnął być wierny.
Dokładnie zamieszał wywar i westchnął ciężko. Przyjrzał się dziwnej substancji w kociołku i skinął z zadowoleniem głową. Wytarł ręce w ręcznik i usiadł w fotelu, wpatrując się jednocześnie w ogień w kominku. Nagle usłyszał kroki odwrócił się i rzucił w stronę Hermiony, która powoli zbliżała się do wywaru. Wziął ją na ręce i pogłaskał delikatnie po policzku. Potem zmierzył ją ostrym spojrzeniem.
-Eliksir jest bardzo niestabilny, w każdej chwili może wybuchnąć! Zwariowałaś?- warknął.
Postawił ją na podłodze i mocno do siebie przytulił. Wziął kilka głębokich oddechów. Naprawdę się przestraszył. Hermiona, naturalnie jako Gryfonka, mocno przyciągała kłopoty. Myśl, że mógłby ją stracić na zawsze, stracić jej usta, jej włosy, jej głos, jej miłość, która dodawała mu sił była przerażająca.
-Nic ci nie jest?- zapytał z troską.
Objął jej twarz obiema dłońmi i na krótki moment położył swoje usta na jej ustach. Uśmiechnęła się uroczo.
-Przy tobie nic mi nie grozi.- szepnęła i wtuliła głowę w jego tors.
Tak ładnie pachniał. Jak zawsze, bił od niego zapach jakiegoś eliksiru, a może kilku eliksirów, wymieszanych ze sobą i wody kolońskiej. Zakręciło jej się w głowie. Ten zapach ją upajał i uzależniał. Zaciągnęła się nim, a on uśmiechnął się. Uwielbiał, gdy to robiła. Pogłaskał ją delikatnie po włosach. Złożył pocałunek na jej czole i usiadł w fotelu przed kominkiem.
-Skończyłeś już ten eliksir?
Podeszła do niego i bez jakiegokolwiek zastanowienia usiadła na jego kolanach okrakiem. Uśmiechnęła się i spojrzała mu prosto w czarne oczy. Te oczy zawsze dziwnie na nią działały. Czuła się jakby przeszywały ją całą, na wylot, jakby znały jej myśli, uczucia i duszę. Niekiedy utwierdzała się w przekonaniu, że rzeczywiście, Severus znał ją jak nikt inny. Odwzajemnił uśmiech.
-Nie i prawdopodobnie jeszcze długo to potrwa.- mruknął smutno.-To mnie wykańcza.- westchnął przeciągle.
Pogłaskała go po głowie i zmierzwiła jego włosy. Co poradzić? Ubóstwiała te włosy.
-Mój biedny, Sev...- szepnęła i roześmiała się.
-Och, przestań.- burknął z wrednym uśmieszkiem.
Przyciągnął do siebie jej twarz i wpił się w jej usta z jednocześnie niesamowitym zapałem jak i delikatnością. Wolno całował jej wargi, zostawiając jej smak swoich ust, który doprowadzał ją do szaleństwa. Wplotła palce w jego włosy i przylgnęła do niego mocniej. Tak bardzo chciała go mieć tylko dla siebie, móc go całować, słuchać bicia jego serca, mierzwić jego włosy. I akurat jak na złość wszyscy musieli się do niego przyczepić. Wyrwało jej się westchnienie, gdy przygryzł ostrożnie jej dolną wargę. Uśmiechnęła się błogo, nie odrywając się od niego. Mogła tak trwać wieczność.
Zamruczał cicho, zupełnie jak kot, a ona pomyślała, że kompletnie zwariowała. Przecież powinien pracować nad eliksirem. A, co tam eliksir, jego usta tak bosko całowały, a długie palce sprawiały jej taką przyjemność, błądząc po jej szyi i karku!
Oboje usłyszeli kroki i wiedzieli, że powinni się od siebie oderwać, przecież mógłby to być uczeń, ale jakoś nie mogli.
-Miałeś pracować nad eliksirem!- oburzyła się Minerwa McGonagall.
Hermiona oderwała się od niego powoli, chcąc zatrzymać tę chwilę na dłużej. Uśmiechnęła się szeroko i złożyła czuły, pełen, niemal, czci pocałunek na jego czole. Odgarnęła kilka niesfornych kosmyków włosów z jego czoła. Minerwa przewróciła teatralnie oczami.
-Mógł wejść tu uczeń! Jaki dajecie przykład!- Minerwa położyła ręce na biodrach.
Hermiona podniosła się z kolan męża i roześmiała się.
-My przynajmniej nie spędzamy całych dni w gabinecie dyrektora.- mruknął Severus z chytrym uśmieszkiem i zwilżył wargi.
McGonagall zwęziła oczy w szparki.
-Hermiono, chodź.- zawołała do przyjaciółki.
Hermiona ostatni raz pocałowała Severusa i szepnęła mu do ucha: "Im szybciej to skończysz, tym bardziej i więcej będziesz mógł mi poświęcić swojego czasu". Skinął głową. Złapała Minerwę za rękę i obie wyszły.

12 komentarzy:

  1. Z racji tego, że bardzo podoba mi się Twój blog zostałaś nominowana do Liebster blog :P Zapraszam do mnie : http://dziennikniezrozumianej.blogspot.com/ po wyróżnienie :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem krotko.
    Minerwa powinna sje wstydzic za przerwanie Severusowi i Hermionie :>
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie, świetnie ;>
    Bardzo mi się podoba :3
    lx

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie,no... McGonagall zawsze wie kiedy wejść -.-'' Cholerna gryfonka :P A wiesz,co? Jak pierwszy raz napisałaś o blond lokach,to w pierwszej chwili pomyślałam o Rose,no ale jakoś mi nie pasowała do Scorpiusa więc pomyślałam że może ktoś inny...No cóż.Dropsoholikowie już tak mają że się razem trzymają. Ahahah jestem głupia xD Przez chwile wyobraziłam sobie Dumbledora jak takimi wielkimi słodziaśnymi oczami patrzy na Fausta,który je sobie dropsa,a ten kot takie "WTF!?" Ahahahahaha xD Super,super,super <3 <3 <3 ~sadystka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wkurzaj się na Minnie ! Minnie czuje się zdegradowana z miejsca pupilka Albusa, chciała wyładować złość na Sevie, a że zawsze miała tendencję do przerywania w najlepszych momentach, to trudno XDDDD
      A po Twoim komentarzu po prostu padłam i jeszcze nie wstałam . <3

      Usuń
  5. Scorpius i Rose? SCORPIUS I ROSE??????? Będzie foch. Ale to za chwilę bo najpierw muszę napisać komentarz xD Po początku komentarza już pewnie widzisz, ze dużo bardziej wolę Scorpiusa i Amortencję, ale przynajmniej akcja jakaś jest :D Minerwa ma talent, tego jej odmówić nie można, ale jestem ciekawa czy zmieniając się w kota nie mogłaby się zaprzyjaźnić z Faustem? Czy w ogóle animag może gadać ze zwierzętami?
    Jest super, czekam na następny :)
    Angella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Foch? :O
      No, miałam taki pomysł... Ale więcej Ci nie powiem xDD
      No pewnie, że może gadać, ale według mnie tylko z tymi ze swojego gatunku :3
      Dzięki <3

      Usuń
  6. Twój blog został nominowany do Liebster Blog Award. Więcej tutaj: http://snape-granger-story.blogspot.com/2013/05/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń