niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 51

 Drażliwy temat Huncwotów


Wakacje płynęły jak zwykle, jak rok w rok. W Dolinie nic się nie zmieniło, poza tym, że Evanna zamieszkała z Nevillem i to jego teraz zadręczała swoim wiecznym entuzjazmem i chęciami do rozmowy. A jemu to się podobało. Severus czasem zastanawiał się jak mocno trzeba być zakochanym, żeby coś takiego wytrzymać. Nie wiedział, iż każdy tak postrzega nie tylko Evannę. Harry, patrząc na Draco i Lunę, zadawał sobie to samo pytanie, Ron zachodził w głowę jak można na dłużej wytrzymać w jednym pokoju z Panną Wiem-To-Wszystko-I-Jeszcze-Więcej. Nigdy nie lubił tego jej wywyższania się ponad innych, mniej inteligentnych i zarozumialstwa. Koło zamykało się i i toczyło dalej. Życie w Dolinie Godryka było proste i zwykle szczęśliwe. A przynajmniej ci z czasów Harry'ego tak podobierali się w pary, że byli absolutnie szczęśliwi. "Dopóki nie zacznie się nowy rok...", pomyślał z lekkim uśmiechem Severus. Był niemal pewny, iż i w tym roku coś się wydarzy. 
Spojrzał na siedzącą obok Hermionę. W skupieniu i z poważną miną czytała książkę, którą trzymała na kolanach, loki zasłaniały częściowo jej twarz, wzrok przesuwał się od zdania do zdania. Za oknem słychać było ptaki, blady blask słońca oświetlał jej twarz. Odgarnął delikatnie jej włosy za ucho.
-Jak myślisz, co stanie się w tym roku?- zapytał łagodnie.
Spojrzała na niego z przerażeniem. Blizna na jej twarzy wcale mu nie przeszkadzała, w ogóle, przestał nawet na nią zwracać uwagę. Wręcz przeciwnie, w pewnym sensie stali się podobni. On miał pełno blizn, a to po ojcu mugolu, a to po Czarnym Panie, który zawsze chodził zły, chyba, że jego uwagę od torturowania odwróciła chwilowo Bella. Cieszył się, bo przez te lata gdzieś głęboko nadal myślał, że Hermiona może po prostu go rzucić, powiedzieć, że jest dla niej za stary, za brzydki. Teraz nie mogła tak powiedzieć, teraz byli tacy sami, przynajmniej pod względem blizn.
-A może chociaż raz przeżyjemy rok w Hogwarcie spokojnie?
Zerknęli na siebie, a Hermiona parsknęła śmiechem. "Spokojnie" i "Hogwart" nie mogły występować w jednym i tym samym zdaniu. To był ewidentny oksymoron. Jakby czasy nie były spokojne, Hogwart i tak pozostanie szkołą pełną tajemnic do odkrycia i niebezpieczeństw. Dopóki jednak strzegli tego wszystkiego odpowiedni ludzie, jak na przykład Dumbeldore wszystko było w miarę dobrze.
-Nie powiedziałam tego.- Hermiona przestała się śmiać.-Zapomnij.
Popatrzyła na niego i odłożyła książkę. 
-Czy my naprawdę nie możemy przeżyć normalnie jednego roku w tej szkole?- przytuliła się do niego.
-Widać nie.- oparł podbródek na jej głowie.-A zauważyłaś, że to jakoś tak synchronizuje się według waszych kłopotów? Znaczy, kłopotów Pottera i świty?- uniósł lekko prawą brew, jak to miał w zwyczaju.
Odsunęła się na tyle, by spojrzeć mu z rozbawieniem w oczy.
-Świta?
-Tak. Co prawda, całkiem zgodnie to raczej nie idzie. Bellatrix była na waszym piątym roku i szóstym, jakoś tak.- powiedział całkowicie poważnie.-Za to wilkołak był na trzecim. Jak myślisz, co teraz, Turniej Trójmagiczny, Komnata Tajemnic czy szukanie horkruksów?
Obdarzyła go spojrzeniem pełnym niemego strachu i wyrzutu.
-Zwariowałeś? I czyich horkruksów, bo jakoś nie pamiętam, żeby Tom ostatnio się odzywał?
-Nie wiem. Ale Potter ma wrodzony talent do ściągania na siebie kłopotów. Scorpius też.- wzruszył ramionami.
-Nasza panna Snape też ma do tego żyłkę.- rzekła spokojnie Hermiona.-To chyba po ojcu.- dodała, uciekając wzrokiem w bok i śmiejąc się.
Przyciągnął ją do siebie brutalnie, tak blisko, że stykali się nosami, a twarz miał poważną, niewzruszoną. Nie poczuła nawet cienia strachu, ona już za dobrze znała te jego gierki. Nigdy jej nie skrzywdził i wiedziała, że nie byłby w stanie tego zrobić.
-Uważaj, bo wyszłaś za byłego śmierciożercę.- warknął.
-Jesteś uroczy, jak się złościsz i przestań grać i tak nie uwierzę.- powiedziała i złożyła na jego ustach ostrożny pocałunek. 
Skrytykował ją spojrzeniem. 


Amortencja właściwie też zaczęła się już zastanawiać, co znowu się wydarzy. Hogwart był nieprzewidywalnym miejscem, nawet w najspokojniejszych czasach. Zwykle się tym nie przejmowała, robiła to co zawsze. Razem z Rose, z którą zaprzyjaźniły się podczas wakacji, Alem i Scorpiusem swoimi pomysłami coraz bardziej denerwowali swoich rodziców. We trójkę ćwiczyli zdolności animagiczne i już wszystko świetnie im wychodziło. Tylko Amortencja i Scorpius nie mogli tak po prostu chodzić ulicami miasteczka, bo skąd w Dolinie Godryka Gryffindora biała fretka i mały ocelot? Albus także nie mógł się wychylać, jego ojciec zapewne zinterpretowałby jego widok jako powrót Syriusza.
Zebrali się na placu zabaw, tam gdzie zwykle. Rose też przyszła. Słońce już zachodziło, z drzew nadal rozlegał się śpiew ptaków, lekki wiatr rozwiewał czarne włosy Amortencji i blond loki Rose, które odziedziczyła po matce.
-Tak, więc co planujemy?- zapytał nagle Albus.
Wszyscy zwrócili na niego spojrzenia. 
-Co masz na myśli?- Scorpius posłał mu podejrzliwe uniesienie brwi.
-Właśnie.- dodała Amortencja.
Albus uśmiechnął się tajemniczo.
-Jesteśmy Nowymi Huncwotami. Zamierzamy siedzieć bezczynnie?- w jego zielonych oczach pojawił się błysk.
-No, chyba nie zamierzasz zwalać nam na głowę kolejnych kłopotów.- oburzyła się Amortencja.
Rose poparła ją skinieniem głowy, choć sama  za bardzo nie kwalifikowała się do Nowych Huncwotów. Byli w oddzielnych domach, więc nie za często widywali się w Hogwarcie, to ich rozdzieliło. Rose nad tym ubolewała, ale miała przecież też swoje przyjaciółki w Gryffindorze. 
-Nie, nie kłopotów.- Albus zamyślił się.-Nie wiem, mam wrażenie, że powinniśmy coś zrobić. Poprzedni Huncwoci...
Nie dokończył.
-Poprzedni Huncwoci byli skretyniałymi dzieciakami, którzy znęcali się nad innymi dla zabawy i nie liczyli się z uczuciami innych.- wypaliła błyskawicznie Amortencja.-Jedyne, co potrafili to szpanować tym, że umieją grać w quidditcha albo, że dziewczyny się za nimi oglądają. Za grosz inteligencji, za grosz rozsądku. 
Wstała gwałtownie i ruszyła przed siebie. Nienawidziła, gdy ktoś zachwycał się poprzednimi Huncwotami. Nienawidziła, gdy ktoś mówił, jakimi to nie byli bohaterami. Prawda, każdy w młodości popełnia błędy, ale oni... A szczególnie James. James nie dość, że znęcał się nad jej ojcem, to jeszcze zabrał mu Lily. Dlaczego niby miałaby ich wspominać i opowiadać o ich bohaterstwie, skoro w dzieciństwie byli takimi kretynami? Jej ojciec też święty nie był, ale gdyby nie oni, może nie zostałby śmierciożercą, może Lily nie odeszła by do Pottera, może jej ojciec miałby normalne wspomnienia z dzieciństwa?
Poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciła się z zamiarem uderzenia Albusa w twarz, ale zamiast niego zobaczyła Rose i Scorpiusa. Przytuliła się do nich, kilka łez spłynęło po jej bladych policzkach. Scorpius otarł je czule. Uśmiechnęła się do niego i pokiwała głową jakby chciała dać znać, że wszystko w porządku. 
Poprawiła czarną torbę na ramieniu i wzięła ich oboje za ręce. Wszystko, byle tylko, żeby znowu nie spojrzeć prosto w zielone oczy Albusa. 
-Zostaniecie ze mną?- zapytała, kiedy znaleźli się pod drzwiami jej domu.
Oboje skinęli głowami i na palcach przeszli po schodach do jej pokoju. 


Hermiona siedziała na kanapie obok Severusa i zamyślona, bawiła się jego włosami. Miała wrażenie, że ten rok będzie jeszcze gorszy niż poprzednie i to ją dołowało. Severus warknął coś bliżej nieokreślonego. 
-Możesz przestać bawić się moimi włosami?- burknął wściekle.-Zetnę je i będzie spokój.
Spojrzała na niego i stwierdziła, że powiedział to poważnie. Wybuchnęła śmiechem. Snape bez długich włosów?! Nawet go sobie tak nie wyobrażała, mało tego, nigdy nie pozwoliłaby mu ich całkowicie ściąć. Kochała je, tak jak on kochał jej loki. Starała się uspokoić, ale gdy tylko spojrzała na jego niewzruszony wyraz twarzy, parskała na nowo niepohamowanym śmiechem. W końcu przyciągnął ją do siebie i pocałował najmocniej i najbardziej zachłannie jak mógł. Wstrzymała oddech i wplotła palce w jego włosy. Oderwał się od niej z chytrym uśmieszkiem.
-Przynajmniej przestałaś się śmiać.- mruknął.
Uśmiechnęła się szeroko. Nagle zdała sobie sprawę z tego, że naprawdę powoli robiło się ciemno, słońce już zachodziło, a Amortencji jeszcze nie było. Siedziała przez chwilę w milczeniu, a potem wstała i skierowała się do drzwi.
-A ty gdzie się wybierasz? Instynkty wilkołaka się odzywają?- prychnął drwiąco.
Zagryzła dolną wargę, och jak go to wkurzało. Podążył za nią, objął ją i spojrzał prosto w jej czekoladowe oczy. Ze smutkiem pomyślał o zielonych oczach Lily, ale odgonił od siebie tę myśl. Hermiona była najlepszym, co mogło mu się przytrafić. 
Złapał ją za rękę i poprowadził do pokoju Amortencji, zapukał, otworzył drzwi, odsunął się, nawet tam, nie patrząc i uśmiechnął się z triumfem. Hermiona pokręciła głową i pokazała mu język, po czym weszła do pokoju.
Amortencja siedziała na podłodze razem z Rose i Scorpiusem. Na biurku z ciemnego drewna leżały duże słuchawki, oczywiście z flagą brytyjską, bo córeczka tatusia sobie takie ubzdurała, kilka zeszytów i podręczniki do eliksirów. Na komodzie stały zdjęcia, które poruszały się, była tam i sama Hermiona i oboje rodziców Amortencji i ona sama. Ściany pokoju miały bladozielony kolor, oczywiście córka odziedziczyła po ojcu także gust. W wazonie na półce, obok licznych książek znajdował się wazon z zasuszonymi różami. 
-Kiedy wróciłaś?- zapytała Hermiona, uśmiechając się do nich.
-Niedawno.
Hermiona skinęła głową. 
-Coś się stało, gdzie jest Al, mi możesz powiedzieć.- odezwała się znowu.
Amortencja pokręciła głową.
-Wszystko w porządku, może później ci powiem.
-Spokojnie. Nie będę wam przeszkadzać, nie siedźcie długo.
Skinęli głowami i Hermiona wyszła. Severus objął ją jednym ramieniem i zeszli na dół. Kiedy znowu usiedli na kanapie, a Snape wziął książkę na kolana, westchnęła ciężko i położyła głowę na jego torsie.
-Czasem myślę, że ona ma większe zaufanie do ciebie niż do mnie.- wyszeptała.
Pogłaskał ją po włosach i pocałował czubek jej głowy.

______________________________________________________
A, nie mogłam wymyślić jak im tym razem utrudnić życie. Okazało się, że to wcale nie takie trudne xD Tak jakoś smutno wyszło, na skutek słuchania ciągle "Down" Jasona Walkera i oglądania na okrągło wspomnień Severusa. Zamierzam założyć bloga z miniaturkami, co o tym myślicie? ;D

10 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie ^^ Co do miniaturek?... Hmmmm,w sumie czemu nie? Nie taki głupi pomysł,jak Ci się będzie chciał to prowadzić xD (...) Jeszcze wymyślisz coś nadzwyczajnego i "WOW" żeby im się żyć odechciało ;) :D ~ sadystka

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie nowy rozdział. Mam nadzieję że od teraz będą się pojawiały regularnie. ;)
    A co do bloga z miniaturkami TAK TAK TAK !!!!
    Uwielbiam miniaturki i uważam że to jest świetny pomysł ;)
    Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, fajnie ;) nowi huncwoci rzadza ;D
    Ej, a wiesz ze ja mialam taki sam pomysl o blogu z miniaturkami? Nawet jedna juz napisalam, ale jakos nie mam czasu zabrac sie za nowego bloga.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, wiesz, ja też bym go nie zakładała, gdybym musiała wszystkie te miniaturki pisać na bieżąco : D Ale ja mam tego pełno na komputerze, Amortencji też : 33
      http://pozostalonamfanfiction.blogspot.com/ - no i już mam dwie XD

      Usuń
  4. Coś się wydarzy :D Czuję to w kościach :D http://przetrwamy-razem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział fajny.
    Co do miniaturek...
    Ja osobiście zaczynałam od bloga z miniaturkami ;)
    http://hgxsswinnymswietle.blox.pl/html
    Miona

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że jest nowy rozdział :3 Dużo on co prawda nie wnosi i niezbyt rozumiem czemu Amortencja aż tak ostro zareagowała na słowa Albusa, no ale i tak jest super

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm... znając cię to... CO TY KNUJESZ???
    Jak chcesz im życie utrudniać... ??
    A co do miniaturek to jasne;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie utrudniać. Ja? Taka święta Ślizgonka? :O xD

    OdpowiedzUsuń