poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 58

 Hogwarcka patologia



Zwykle nie dedykuję rozdziałów, jakoś nigdy tego nie robiłam. Teraz jednak chcę przedstawić rozdział dla mojej wiernej ~Sadystki (dzięki za "hogwarcką patologię"), dla tych, którzy dopiero niedawno zaczęli czytać i szczerze mnie oceniają i dla tych, którzy są ze mną praktycznie od początku. <3


Atmosfera w Hogwarcie? Świetnie. Słońce świeciło wesoło, księżyc w nocy je zastępował, wilkołak Mary, naszpikowany Eliksirem Tojadowym spał smacznie w dobrze chronionym gabinecie Pomfrey, w Skrzydle Szpitalnym, Hermiona nadal dąsała się i na nią, i na męża, Amortencja próbowała zapomnieć o tym, że ktoś taki jak Scorpius Malfoy istnieje. Ona go ignorowała? Phi. To raczej on miał coś do niej. Po jakimś czasie jednak okazało się, że trudno jest go jej ignorować. Postanowiła obrać inną taktykę, wrócić do przyjacielskich stosunków z nim i już nigdy nie przypominać mu o tym, co zdarzyło się w pociągu. 
Zdziwił się, kiedy jak gdyby nigdy nic, rzuciła:
-Cześć, Scorpius!- i poszła dalej.
Kroku dotrzymywał jej Albus. Ostatnio w ogóle był jakiś milczący i bardziej smutny. Miał wrażenie, że Amortencja jego towarzystwem chciała tylko i wyłącznie zwrócić uwagę Scorpiusa. Odwróciła się, gdy zorientowała się, iż Scorpius nie ruszył za nimi. Posłała mu uśmiech.
-Nie idziesz?- zapytała jak, gdyby nigdy nic.
Wzruszył ramionami. Nie był jednak głupi, skoro tak się zachowywała, nie chciał dawać jej powodów do kolejnych kłótni, wolał pozostać z nimi obojga w przyjacielskich kontaktach. Ruszył razem z nimi na pierwszą lekcję, jaką mieli w tym roku, zaklęcia. Wszyscy lubili zaklęcia, oczywiście Amortencja i tak zawsze bardziej obstawała przy eliksirach, ale ona miała to we krwi, w genach, wryte w życiorys. Ulubionym przedmiotem Albusa była transmutacja, nie wiedział dlaczego wybrał właśnie ją, po prostu podobał mu się ten przedmiot. Scorpius za to uwielbiał ONMS, chyba miał to po matce. Może Luna nie zawsze zgadzała się z Hagridem, opowiadającym o testralach i innych magicznych stworzeniach, ale kochała te zajęcia, mimo wszystko.
Na pierwszych lekcjach jak zwykle, pierwszego dnia było dość nudno. Tak chyba przedstawiał się ten dzień również w mugolskich szkołach. Uczniowie ziewali i raczej nie byli skłonni do nauki. Pierwszoroczniacy biegali w popłochu od klasy do klasy, ostatni rok pokazywał im drogę, piątoklasiści wyglądali tak jakby nic ich nie obchodziło. Jak zwykle, dzień mijał wolno i bez rewelacji.
Bez rewelacji, póki nie nadszedł czas na ich pierwszą w tym semestrze lekcje wróżbiarstwa. Pobiegli szybko w odpowiednie miejsce i wspięli się do dusznej klasy. Amortencji aż zakręciło się w głowie od nadmiaru zapachów perfum i herbaty, od gorącego powietrza, ognia buchającego z kominka. Jak przez mgłę zobaczyła wysoką, ale garbiącą się kobietę, obwieszoną różnymi szalami, koralikami i w okularach o grubych jak denka od szklanych butelek szkłach. Kobieta coś jej przypominała, no, w końcu z tą szkołą i jej personelem zaznajomiona była jako tako od dziecka. Ach, przypomniało jej się. Kobieta kilka razy przepowiedziała jej niebezpieczeństwo, a w końcu śmierć, za co oberwała od Severusa. Amortencja wraz z chłopakami usiadła przy jednym z okrągłych stolików i starała się jakoś w miarę spokojnie oddychać. Rozejrzała się po klasie.
Nikomu nie było łatwo, najwyraźniej nawet sama Trelawney jeszcze się do tego smrodu całkowicie nie przyzwyczaiła, a co dopiero uczniowie, którzy pierwszy raz pojawili się w tej zadymionej, odurzającej zapachem kadzidła, klasie. 
Sybilla skierowała wzrok w ich stronę, jeszcze bardziej zgarbiła się i nagle spojrzała w górę, jakby dostała olśnienia.
-Moi drodzy, jesteście tu po to, aby zacząć odkrywać mroki przeszłości i blaski przyszłości, zagłębiając się w jakże fascynującą sztukę wróżbiarstwa!- mówiła dziwnym głosem, zachrypniętym.
Amortencja podniosła rękę.
-Przepraszam?- zapytała grzecznie, czekając na odpowiedź nauczycielki.
-Tak?
-Czy panią profesor boli gardło?- odezwała się całkowicie poważnie, ale z chytrym uśmieszkiem. 
Połowa klasy ryknęła śmiechem, połowa chowała twarze w dłoniach, żeby Trelawney nie widziała ich rozbawionych twarzy. Wkrótce wszyscy uspokoili się, a sama Trelawney posłała Amortencji spojrzenie pod tytułem: "Cały Nietoperz, szkoda gadać, jeszcze mi uszkodzi moje wewnętrzne oko". 
-Ładny początek.- szepnął Albus.
Uśmiechnęła się szeroko.
-Czuję, że te lekcje będą ciekawe.- mruknęła i całą trójką zachichotali cicho.


Faustowi już porządnie oberwało się za swój "plan". A co miał zrobić? Patrzeć jak jego pani katuje się myślą, że może jest egoistką? Nie miał wyboru, musiał coś z tym zrobić, a że padło na tego blondyna, to już trudno. Ona czuła do niego większą sympatię niż do czarnowłosego, czuł to. Koty wyczuwają takie rzeczy. Przyjaźniła się z nimi obydwoma, ale blondyn bardziej jej pasował, byli w sumie podobni. 
Musiał przyznać, że Hogwart zadziwiał go. Nie był głupi i nie biegał po korytarzach jak byle jaka Pani Norris. Zresztą, od początku jej nie lubił. Dziwna kotka. Jeśli to w ogóle była kotka. Może Filch nie znał się na kotach aż tak, żeby to stwierdzić? Nieważne, i tak nie miał najmniejszej ochoty do tego zwierzaka podchodzić. W każdym razie zwiedzał Hogwart na swój sposób. Odwiedzał tajne przejścia i niedozwolone miejsca, był w kuchni i na błoniach, zagłębił się w Zakazany Las. Był pewny tego, że polubi to miejsce, a że nie chodził drogami jak wszyscy, to już jego sprawa. Zawsze był dziwny. A jednak ktoś go pokochał. A nawet kilkoro ludzi, wliczając rodzinę jego pani, tego Blondyna, Czarnowłosego i tę W Loczkach. I było mu dobrze z takim życiem. Tylko, gdy patrzył na życie innych w Hogwarcie myślał mimowolnie: "Hogwarcka patologia..." i mruczał cicho.


Kiedy Mary została ulokowana w oddalonym od lochów Skrzydle Szpitalnym Hermiona poczuła się lepiej i zrobiło jej się jakoś głupio. Ach, Mary, to ona wszystko nakręcała. W głowie Hermiony nadal siedział obraz tego pocałunku w lesie. Właściwie? Nie była zła na męża, postąpił prawidłowo, odtrącił ją, odepchnął najmocniej jak mógł, nie poddał się jej. A mimo to, gdy zerkała czasem na jej blond włosy, co prawda mocno zniszczone, ale i tak na swój sposób piękne i opadające kaskadami na jej ramiona, mimowolnie myślała, że miała rację. Co Severus w niej widział? Inteligencje. I tylko to mu się w niej podobało? Czasem była zła na samą siebie, mogła wyjść za Rona i byłby spokój. Tylko, czy będąc w związku małżeńskim z Ronem, przestałaby myśleć o Mistrzu Eliksirów, który zakręcił jej w głowie?
Severus miał trochę racji, w końcu nic nie zrobił, a ona swoje powątpiewanie w urodę, wyładowywała na nim. To było niesprawiedliwe. Nieważna była jakaś Mary. Wystarczył przecież jeden eliksir, uwarzony przez jej męża, żeby umknęła z Hogwartu na zawsze. I to była myśl, która zmobilizowała ją jeszcze bardziej do przeprosin.
Severus zwykle w ogóle nie zwracał na nią uwagi. Siadał w fotelu, brał książkę i czytał. Zwykle zaczytywał się w jej ulubionych książkach. Chyba nawet nie musiał używać legilimencji, aby dowiedzieć się, iż wkurza ją to, że nie czyta ich na głos, tak jak zawsze to robił. 
Ale to, co zrobił pewnego dnia, po prostu ją rozwścieczyło. Jak on mógł czytać "Rozważną i romantyczną" bez niej? Przecież zawsze czytali tę książkę razem. 
-Jesteś wredny, wiesz?- rzuciła w jego stronę, siedząc na fotelu obok.
-Powiedziała ta, która wściekała się na mnie za nic, przez ostatnie kilka dni.- mruknął, nie podnosząc wzroku znad tomu.
Zamilkła. Po chwili westchnęła. Musnęła lekko dłonią jego dłoń. Nawet nie drgnął. Nadal uparcie wpatrywał się w otwartą książkę. 
-Sev...- pisnęła cicho.
-Żaden Sev. Mam na imię Severus, jeśli jeszcze nie zdążyłaś zauważyć.- burknął i cofnął dłoń.
Wstała i podeszła do niego, a potem przysiadła na poręczy z ciemnego drewna, jego fotela. Pogłaskała go delikatnie, ledwie wyczuwalnie po policzku i złożyła na jego skórze słodki pocałunek. Zadrżał pod wpływem jej dotyku i wyczuła, że zaciągnął się mocniej jej magnoliowym zapachem. "Mam cię...", pomyślała z uśmiechem. Wtedy poderwał się z fotela i usiadł na krześle przy biurku, znowu zagłębiając się w lekturę książki.
-Severusie.- powiedziała.-Nie złość się.
-Mówiłem to samo do ciebie jakiś dzień temu.- przeszył ją spojrzeniem czarnych oczu.-Ale jakoś nie zareagowałaś. 
Podeszła do niego i bez najmniejszego zastanowienia czy chwili wahania usiadła mu na kolanach, a ręce zarzuciła na szyję. Spojrzał w jej brązowe oczy. Swoje zwęził w szparki.
-To Mary.- rzekła.-Ona jest taka ładna, nawet jako wilkołak, tak cię przyciąga... Myślałam, że to może prawda, to co o mnie powiedziała.
-Tępa, bezmyślna, nierozsądna, fałszywa, głupia, stereotypowa, a jednocześnie tchórzliwa...- wyliczał.
-Mówisz o mnie czy o niej?- przerwała mu.
-Oczywiście, że o tobie.- powiedział stanowczo.-Jak mogłaś uwierzyć w to co powiedziała? Jesteś piękna Hermiono, piękna, bo wcale nie próbujesz być piękną.- jego wzrok stał się bardziej czuły.
Zmarszczyła brwi. Westchnął przeciągle.
-Ty jesteś naturalna i zawsze będziesz piękna, ją postrzegam jako tak zwany, mugolski "plastik".
Hermiona uśmiechnęła się na to określenie i nieśmiało wtuliła głowę w jego tors. Pogłaskał ją po włosach.
-Mój wiecznie, rozchichotany Pufek, wrócił?- szepnął Severus.
-Severusie.- mruknęła sennie, nie odrywając się od niego.-Zaraz oberwiesz za tego Pufka.
Hogwarcka patologia.

__________________________________________________
Mam nadzieję, że poprawiłam humor <3

42 komentarze:

  1. Hue hue, zajebiszte <3 http://przetrwamy-razem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jakoś tak nie podobał mi się jak wszystkie inne. Wygląda mi tak trochę na zapychacz, na zasadzie byle by coś wrzucić. Ale całe opowiadanie jest super i mam nadzieję, że ten komentarz Cię nie urazi i nie zniechęci do dalszego pisania, bo jak już mówiłam piszesz świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. W sumie, chciałam tylko, żeby był weselszy, taka odskocznia od zwykłych fochów :D

      Usuń
  3. Noo, troszke musze sie tu zgodzic z Angella.
    Wiesz, nie bede pisac przeslodzonych komentarzy, falszywych opinii poniewaz jestem osoba szczera. Faktycznie musze przyznac ze to taki lekki zapychacz, nie mniej jednak dosc dobrze sie czytalo ostatnie akapity.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że jesteś szczera <3 Miał być lekki, taka odskocznia od zwykłych fochów ;D A nie wniosłam tym rozdziałem zbyt wiele, bo chciałam trochę uspokoić ich życie, oni też zasługują na wakacje, nie? XD

      Usuń
  4. Uważam, że rozdział nie był gorszy, bo nie w każdym musi im się coś złego stać. Chciałabym Cię przeprosić, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów, ale byłam w szpitalu na operacji serca i dzisiaj wszystkie przeczytałam. Rozdziały poprzednie świetne. To słodkie, że opisujesz Hogwart oczami kota. Gorsze jest to, że Mary wróciła, chociaż i tak leży w skrzydle szpitalnym. Minerva

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki <3 Nie musisz przepraszać, bo niby za co ? XD
      A, nie zapomniałam o dedykacji rozdziału, w którym będzie ślub Minerwy i Albusa ^ .^ Tylko na razie go nie planuję ;D

      Usuń
    2. O mnie nie da się zapomnieć. :D Ale jak można nie planować tak ważnego wydarzenia, a i teraz będę się podpisywać M, bo nie chce mi się tyle pisać. ;) M.

      Usuń
    3. No, właśnie nie wiem, jak można nie planować. -_- Za mało czasu, pretensje do mojej chemiczki - Voldemorta . Dosłownie i w przenośni. Naprawdę wygląda jak Tom xD

      Usuń
  5. Uważam, że rozdział nie był gorszy, bo nie w każdym musi im się coś złego stać. Chciałabym Cię przeprosić, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów, ale byłam w szpitalu na operacji serca i dzisiaj wszystkie przeczytałam. Rozdziały poprzednie świetne. To słodkie, że opisujesz Hogwart oczami kota. Gorsze jest to, że Mary wróciła, chociaż i tak leży w skrzydle szpitalnym. Minerva

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię się rozpisywać więc powiem tyle: HOGWARCKA PATOLOGIA love it <3
    Miona

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahah!!!
    Czekaj co?
    hahah;)
    Nie no hogwarcka patologia mnie rozwala za kazdym razemxD

    OdpowiedzUsuń
  8. chce jeszcze<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahaa Mówiłam? Hogwarcka patologia jest zajebista ^^ Fajnie że większość foszków minęła,ale zniknęła kobieta foch :c Ale to nic,było ZARĄBIŚCIE. Bardzo mądry kot,taaaaak...Ma rację Pani Norris to nie kot xD Bardzo poprawiłaś mi humor,za co Ci bardzo dziękuję <3 ~Sadystka ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i oczywiście Bardzo Bardzo dziękuję za dedykację... Jaram się nią bardziej niż Mary Sevem <3 <3 <3 ~sadystka

      Usuń
    2. Dziękuję : 3 Tak, Pani Norris to nie kot xD Jaram się nią bardziej niż Mary Sevem? XD <3

      Usuń
    3. No ba ;) Jaram się bardziej niż Mary Sevem :D ~sadystka

      Usuń
    4. Jaram się tym bardziej niż Faust hogwarcką patologią xD

      Usuń
    5. Boszzzz co tu się dzieje jakieś nowe określenia,coś... hahahahaha Rozwalasz system xD ~sadystka

      Usuń
    6. Jaram się tym komentarzem jak Sev Pufkiem XD Nie, dosyć xD

      Usuń
    7. Ostatnie... Jesteś słodsza niż Sev w kucyku *.* <3 xD ~sadystka

      Usuń
    8. xD Normalnie, ekran padł, ja też xD Rozwaliłaś mnie jak Mary ze swoimi tlenionymi kudłami XD

      Usuń
    9. Hahahaha... Proszę! No,Proszę co te fanki Seva_Alanka potrafią z komentarzami zrobić! Tworzymy jakieś nowe porównania xD ~sadystka

      Usuń
    10. No, ba xD Snaperki wszystko potrafią. WSZYSTKO XD <3

      Usuń
    11. Potrafią WSZYSTKO i ZAWSZE <3 <3 <3 ~Sadystka

      Usuń
    12. I nie potrzebują do tego Lily xD

      Usuń
    13. Lily -.- Lily,Mary... Obydwie takie same SZLAMY~sadystka

      Usuń
    14. Nie używaj tego słowa ! Się Sev dowie i nas znajdzie XD

      Usuń
    15. No właśnie!!!!!!!ZNAJDZIE nas ;) ~sadystka

      Usuń
    16. Dobra, masz rację. Będę się teraz darła: SZLAMA ! Na cały głos <3

      Usuń
    17. Nom,zaraz mi się przypomina sadystyczny śmiech i piosenka Belli. :p "Lily to szlama,Lily to szlama..."~sadystka

      Usuń
    18. Hahahaha taka sadystyczna (jaki my spam robimy xD ) ~sadystka ;)

      Usuń
    19. Hahahahahahaha <3 ~sadystka

      Usuń
  10. Gdy przeczytałam początek nowego rozdziału pomyślałam, że chyba za bardzo wzięłaś sobie moje słowa, odnośnie natłoku atrakcji w ich życiu, do serca. Czytając dalej odetchnęłam z ulgą, ponieważ mylilam się. I chwała mi za to. Tobie natomiast chwała za umiejętność słuchania rad. Jest to wspaniała cecha u pisarza. Za to, że przemyślałaś sobie co nieco ogromny plus.
    Hogwart z perspektywy kota? Dziwne aczkolwiek zabawne i "inne". Urzekające jest to, że to Faust jako pierwszy używa określenia "hogwarcka patologia".

    Karolina Ulka (wybacz, że pod ostatnim komentarzem nie bylo podpisu- zapomniałam o nim)

    P.S. Mam ogromną prośbę. Czy mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach? Mój nr gg: 46524586. Z góry Ci za to dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  11. A gdzie reszta rozdziałów? Focha strzelam XD i rujnujesz mi życie XD

    OdpowiedzUsuń