Femme Fatale
Severus
nie odwzajemnił uścisku. Nawet o tym nie myślał. Zerknął w stronę Hermiony,
zaniepokojony. Jeżeli znowu będzie na niego obrażona tylko i wyłącznie z powodu
Mary, on osobiście blondynkę zabije. I to z zimną krwią. Szczególnie, że
ostatnio z Hermioną nie spędzali za dużo czasu razem. Zdziwiła go reakcja żony.
Stała obok Minerwy i trzymała ją za rękę. Była spokojna, a kiedy zauważyła jego
spojrzenie, uśmiechnęła się blado i pokręciła głową, mówiąc tym samym, że nie
obchodzi ją już Mary. Co ona kombinowała? Niemożliwe, że naprawdę zareagowała
na to tak jak zareagowała. To do niej nie pasowało. Nigdy nie musiała być
zazdrosna, w końcu wyszła za niejakiego Nietoperza z Lochów, ale kiedy zdarzały
się takie chwile, można by ją porównać do wściekłej kotki. Trzeba to sprawdzić.
Spróbował
się jakoś wyswobodzić z uścisku kobiety, ale starał się zachować łagodny wyraz
twarzy. Jeszcze im tu tylko brakowało rozwścieczonego wilkołaka. Uważnie
przyjrzał się twarzy Mary. Jak już wiele razy było wspominane, nie była
szpetna, raczej wręcz przeciwnie. W jej oczach pozostawał jakiś nieokiełznany
głód. Wzdrygnął się mimowolnie. Był tylko mężczyzną i im dłużej patrzył w te
oczy, tym bardziej mu się podobały.
Od
zawsze była dziwna. I zawsze szwendała się z Lily. Mimo, że mogłaby mieć
praktycznie każdego chłopaka z otoczenia Jamesa, Syriusza, Lupina i Lily,
patrzyła na niego. Dlaczego? Nie miał pojęcia, ale jako, że był Ślizgonem
wykorzystał okazję. Pokłócił się z Lily, a Mary była jego jedynym pośrednikiem
w tej relacji. Nigdy nic do niej nie czuł, ale nigdy też nic nie obiecywał.
Zawsze starał się szanować kobiety, dobrze wiedział jak łatwo je zranić i jak
bardzo potrafią być pamiętliwe. Mary także starał się zbytnio nie ranić. Ona
najwidoczniej po latach ubzdurała sobie, że biedny Sev czuje się samotnie w
lochach, ucząc tępaków. Ale kto mógłby się spodziewać, że Mistrz Eliksirów
zyska młodą, ładną żonę i córkę?
Odwrócił
szybko wzrok od blondynki i zerknął na Hermionę. Całkowicie się różniły.
Hermiona nigdy nie była idealna. Jej włosy… Jej włosy zawsze pozostawały w
nieładzie, poskręcane w loki, puszyste. Oczy były duże, a biła od nich ufność
godna ufności dziecka. Policzki zawsze miała zarumienione. Była naturalna, była
piękna, nawet z blizną, która przebiegała przez praktycznie całą jej twarz. Popatrzył
jeszcze raz na Mary. Widok blondynki nie wywoływał u niego uczuć, które
wzbudzała w nim Hermiona. A pożądanie, które pojawiało się wraz ze spojrzeniem
w niebieskie oczy było płonne i sztuczne.
Nagle
coś poruszyło się za nimi. Tak jak nagle stał się spokojny, teraz wstąpiła w
niego taka złość jaką jest w stanie wykrzesać jedynie kilkoro ludzi na raz.
Niedaleko stała Amortencja, Scorpius i Albus. Dziewczyna chyba już całkowicie
otrząsnęła się i patrzyła poirytowana na Scorpiusa. Albus miał widocznie wszystkiego
dość i ze zmęczoną miną masował sobie skronie.
-Mary,
nie zmienisz się już, prawda?- spytał Severus drżącym z powodu gniewu głosem.
-Poproś.
Wziął
głęboki oddech.
-Proszę,
zrób to dla mnie.- rzekł z trudem.
Skinęła
głową z niewinnym uśmiechem i znów położyła swoją głowę na jego piersi.
Skrzywił się.
Hermiona
wyciągnęła różdżkę i wycelowała w blondynkę.
-Imperio.- szepnęła.
Zaklęcie
trafiło w kobietę, która przez chwilę opierała się mu. Potem jej oczy wypełniła
pustka, oderwała się od Severusa i wyprostowała się, patrząc przed siebie, a w
tym przypadku na Hermionę i Minerwę. Minerwa wyszeptała coś w stronę młodszej
czarownicy. Hermiona skinęła głową i ponownie machnęła różdżką. Mary wyciągnęła
rękę i mocno uderzyła się w twarz. Kobiety nie mogły powstrzymać drwiącego
uśmiechu. Potem jednak Hermiona spoważniała. Severus kipiał złością i zbliżał
się do trójki uczniów.
Amortencja
odwróciła się tyłem do Scorpiusa. Nie wydawała się przejęta sytuacją. Albus
westchnął przeciągle. Severus zbliżył się do niej.
-Chyba
zbytnio się nie przejmujesz, co?- warknął przez zaciśnięte zęby.-Zdajesz sobie
w ogóle sprawę z tego co zrobiłaś, co mogło się stać?! Twoją matkę dopadł
Lupin, który był do niej jako człowiek w miarę przyjaźnie nastawiony, a i tak
gdybym wtedy nie przyszedł na czas, na bliźnie by się nie skończyło! Po co ty w
ogóle poszłaś do lasu w trakcie lekcji?! Do Zakazanego Lasu! Rozumiesz tę nazwę
czy mam przeliterować?- prychnął zniecierpliwiony.-Myślałem, że jesteś
inteligentna, myślałem, że zachowasz choć szczyptę rozsądku! O CZYM TY W OGÓLE
MYŚLAŁAŚ?! A tak właściwie kiedy zamierzałaś nam powiedzieć o a n i m a g i c z
n y c h zdolnościach?!!!- przerwał na chwilę i wziął głęboki oddech.-Chyba nie
myślałaś.- stwierdził gorzko i czekał w spokoju na jej reakcję.
Amortencja
w czasie jego przemowy zmieniała wyraz twarzy. Raz marszczyła czoło, raz znowu
dolna warga drżała jej, potem znów przybierała kamienny wyraz twarzy. Jakby
walczyła ze sobą. W końcu po jej policzku spłynęła łza, czarne oczy wbrew jej
postanowieniu wypełniły się łzami. Wstrząsnął nią szloch. Nie mogła go
powstrzymać. Zdanie jej ojca – to było coś na czym zależało jej naprawdę bardzo
mocno.
-Przepraszam.-
szepnęła.-Byłam głupia, wiem. Prze… przepraszam.- znowu zaszlochała, a kosmyki
jej czarnych włosów, przylgnęły do jej policzków, sklejone łzami.-Przepraszam.
Hermiona
patrzyła na to z niepokojem.
Severus
spojrzał na córkę. I widział w niej siebie, kulącego się przed własnym ojcem.
Już nie zaciskał warg w geście złości, jego wzrok złagodniał. Nie chciał, żeby
Amortencja tak się czuła. Och, robił się strasznie sentymentalny.
Podszedł
do niej i przytulił ją do siebie delikatnie. Pocałował ją w czubek głowy, a
potem odsunął się szybko. Miał być surowy. Tym razem stopień córeczki tatusia
nic jej nie da.
Amortencja
spuściła głowę, a kurtyna czarnych włosów zakryła jej twarz. Severus odszedł do
Hermiony i dotknął delikatnie jej dłoni. Oparł podbródek na jej głowie.
-Hej.-
ujęła jego twarz w obie dłonie i zmusiła by na nią spojrzał.-Dobrze zrobiłeś,
Nietoperzu.
Faust
popatrzył na nią jak na wariatkę.
Amortencja
rzucała mściwe spojrzenia w stronę Scorpiusa.
-Nie
radziłbym się dłużej na niego złościć. W końcu zamiast słuchać na transmutacji
bazgrał twój portret.- odezwał się cicho Severus.
Amortencja
zerknęła w stronę blondyna. Na jego policzkach pojawił się rumieniec.
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.
-Ale to
nie znaczy, że kara was ominie.- zauważył Severus.
Przez
całą drogę milczeli. Tylko Hermiona wspomniała coś o jakimś ślubie, ale
zwróciła się wtedy do McGonagall. Amortencja nie mogła się pozbyć wrażenia, że
przecież Scorpius równocześnie mógł rysować Rose. Albo w ogóle nic szczególnego
nie rysować. W każdym razie nie miała najlepszych przeczuć. Nawet nie patrzyła
na blondyna. Ogólnie czuła się strasznie. Łzy zastygły jej na policzkach, oczy
piekły, wiedziała, że ojciec szykuje dla niej jakąś straszliwą karę. I nie
miała pojęcia czego się po nim spodziewać.
Kiedy
wrócili do zamku, od razu poszła do pokoju wspólnego Slytherinu, a chłopcy podążyli
za nią. Pomieszczenie miało niskie sklepienie, zielone światło nadawało mu
charakteru i magii, a fotele, sofy i szezlongi, choć nie wyglądały, były
naprawdę wygodne. W kominku płonął ogień. Amortencja przeszła się kilka razy po
pokoju, a potem zmęczona chwyciła się za głowę i rozmasowała skronie. Zwróciła
się do Scorpiusa.
-Naprawdę
mnie rysowałeś?- zapytała, podchodząc bliżej.
Skinął
głową.
-Dlaczego?
-Tencja,
tęskniłem za tobą, obaj tęskniliśmy.- uśmiechnął się blado.
-Nie
nazywaj mnie Tencją, proszę.- syknęła.-Dobrze wiesz, że to mnie wkurza.
-I o to
chodzi.
Posłali
sobie z Albusem szelmowskie uśmieszki. Pokręciła ze śmiechem głową.
-Obaj
jesteście nieznośni!
Rzuciła
się im obu na szyję. Przytulili ją z ulgą. Odsunęła się i każdego z nich
ucałowała w policzek. Obaj spłonęli rumieńcem. Zachichotała.
-Dobrze.
Teraz muszę wymyślić coś, żeby ojca przebłagać.
Poszła
do dormitorium. Scorpius dotknął swojego policzka. Uśmiechnął się delikatnie,
zdając sobie sprawę, że Amortencja właśnie go pocałowała. Albusowi oczy się
świeciły. Spojrzeli na siebie z lekką zazdrością.
Hermiona
rzeczywiście coś kombinowała. Oboje z Severusem odstawili Mary do Skrzydła
Szpitalnego i założyli na drzwi, za którymi blondynka miała przebywać,
specjalne zaklęcia. Potem wrócili do lochów. Po tym pełnym wrażeń dniu zimna
atmosfera lochów była ukojeniem. Hermiona opadła na fotel przy kominku, który w
tej chwili wydał jej się tak wygodny jak ramiona Severusa. Nie. Jednak nie. Nic
nie było tak wygodne jak ramiona Severusa. Po tym stwierdzeniu wstała z fotela
i usadowiła się na kolanach męża. Nie miał nic przeciwko.
Przez
chwilę myślała, że zaśnie i to byłoby najlepsze, bo mogłaby przez chwilę
zapomnieć o tym wszystkim. Potem jednak ocknęła się z szaloną, ale w miarę
realną do zrealizowania. Myślała o tym, kiedy kiwała ze zrozumieniem głową, a
tak naprawdę miała ochotę rozszarpać Mary i pomyślała o tym teraz. Złożyła
słodki pocałunek na szyi Severusa i uśmiechnęła się chytrze.
-Sev…-
zamruczała tuż przy jego uchu.
-Tak?
Spojrzała
prosto w jego czarne oczy. Przesunęła delikatnie paznokciem po jego policzku.
Następnie jej dłoń powędrowała do pierwszego guzika jego szaty i odpięła go
szybko. Złapał ją brutalnie za rękę i uniósł wysoko prawą brew, jak to miał w
zwyczaju.
-Co ty
kombinujesz?- zapytał spokojnie.
Pokręciła
z uroczym uśmiechem głową, przymknęła oczy i złożyła na jego ustach zachłanny,
niemal niepodobny do niej pocałunek. Zawsze, zawsze wydawała mu się niewinna,
urocza, słodka. Nigdy nie zachowywała się t a k. Jej pocałunki zawsze były
ciepłe i delikatne, nawet kiedy ją ponosiło.
-Nic,
Severusie.- znów zbliżyła się do jego ucha i tym razem zagryzła delikatnie jego
płatek.-Pomyślałam tylko…- mówiła, nie przestając całować jego szyi. Odgarnął
delikatnie jej włosy.-Pomyślałam, że może… gdybyś się zgodził oczywiście, może
moglibyśmy…- znowu wpiła się w jego usta.-Mieć drugie dziecko.
Ach.
Tak, o to jej chodziło. I szło jej całkiem dobrze w tym przekonywaniu. Do
czasu.
Severus
odsunął ją od siebie.
-I co,
próbujesz mnie uwieść?- zaśmiał się krótko.
Zrobiła
obrażoną minę.
-Phi,
raczej przekonać.
Uniósł
w geście zdziwienia obie brwi.
-Przekonać?
No, proszę, proszę, z jednej strony święta Gryfonka, z drugiej żmija.-
stwierdził gorzko.
-Żmija?!
Nie przesadzaj. Dlaczego nie?
-Hermiono,
zastanów się. Amortencji zostały jeszcze cztery lata nauki w Hogwarcie. Potem
jak przypuszczam wyprowadzi się gdzieś z kimś tam, może nawet ze Scorpiusem,
patrząc na ich burzliwe, podobne do naszych relacje. No, chyba, że w końcu
wszyscy przez nią zginiemy. Z nowym dzieckiem zacznie się od nowa. Ja tego nie
przeżyję. Hogwart tego nie przeżyje. Dumbeldore tego nie przeżyje. Ministerstwo
tego nie przeżyje. Zrozum, nasze geny w połączeniu ze sobą dają jakiś magnez na
kłopoty. Poza tym, mamy teraz o wiele za dużo na głowie. Trzeba wymyślić jakąś
karę Amortencji, przygotować eliksir dla Mary, och, no i zostaje jeszcze
Potter.- westchnął.
Zsunął
ją ze swoich kolan i wstał z fotela. Widząc jej smutną minę, uśmiechnął się
delikatnie i pocałował ją czule w czubek głowy.
-Nie ma
mowy. Podstępna femme fatale się
znalazła.
-Przestań!
-I tak
nie ma mowy.
„I tak
się w końcu złamie…”, pomyślała ze złością.
______________________________________________________
Co wy macie z tymi Snapeiątkami? Żadnych Snapeiątek, Sev się nie zgadza :') Wyszedł ten rozdział jaki wyszedł, jak zawsze zresztą. Szczególnie jak się go pisze nad ranem xD
Snapeiontka tak! Walnij im bliźniaki xDD
OdpowiedzUsuńMary mnie bardzo irytuje. Żeś se wymyśliła postać do mieszania w ich życiu xD ;) Ale dobra, przynajmniej mamy na kogo zemścić. Ciekawa jestem dalszych opowieści o przygodach Severus'a :3
Genialny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńSeverus chce Snapeiątko, tylko jeszcze o tym nie wie :D Hermiona próbuje go namówić, my w głębi duszy go przekonujemy ^^
Weny! :D
Sev w ogóle nie powinien się zastanawiać tylko zamiast robić dla tej całej Mary eliksir to powinien czym prędzej ją potraktować Avadą i już, po kłopocie ^__^
OdpowiedzUsuńIronia, Ty myślisz nad Snapeiątkiem, a u mnie w Epilogu się pojawiło :D
Zapraszam na ostatni rozdział " Zawsze tam, gdzie Ty. "
http://sevmionelove.blogspot.com/2013/07/epilog.html
Popieram wszystkie przedmówczynię :) My chcemy Snapeiątka :3
OdpowiedzUsuńWcale nie musiałaś go pisać nad ranem xD Głupia jesteś <3 Ten rozdział (jak każdy inny,będę Ci to ZAWSZE powtarzać) jest świetny! No to trzeba z powrotem wracać do lochów 3:> To Snapeiątko będzie,czy Ci się to podoba czy nie!!! Kasia,uwierz w siebie troszkę ;) ~Sadystka
OdpowiedzUsuńZostajesz nominowana do Versaitle Blogger Award na http://corkaczarnegopana.blogspot.com/ ;P
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu zupełnym przypadkiem jakiś czas temu. Przeczytałam całość i muszę przyznać, że naprawdę masz talent. Lubię postać Snape, ale nie potrafiłabym jak o nim pisać jak Ty... z taką łatwością i tak ciekawie biorąc pod uwagę to, że przeczytałam 70 rozdziałów i mam ochotę na więcej. Co prawda wpienia mnie Mary i najlepiej by było potraktować ją Avadą, ale no trudno... dam radę przynajmniej jest się na kogo złościć. Pozdrawiam serdecznie, życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, na pewno będę tu zaglądać. Nie wiem czy informujesz o nowych rozdziałach, ale jeżeli tak to :http://broken-heart-ff.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa i talent? To chyba niemożliwe, ale dziękuję. A Mary wpienia wszystkich. I tak ma być ;3
UsuńSuper blog ;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam go oraz twój drugi z miniaturkami ;-)
Zostałaś zostałaś nominowana do Liebster Awards i The Versatile Blogger.
Więcej na mojeminiopowiadania.blog.onet.pl/
Dziękuję <3
Usuńwow... opowiadanie naprawdę super... fajnie by było jakby nasz "Naczelny Postrach Hogwartu" by miał drugie dziecko ^^ z niecierpliwością czekam na następny rozdział, weny życzę i pozdrawiam ;p
OdpowiedzUsuńwow... opowiadanie naprawdę super... fajnie by było jakby nasz "Naczelny Postrach Hogwartu" by miał drugie dziecko ^^ z niecierpliwością czekam na następny rozdział, weny życzę i pozdrawiam ;p
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, co wy macie z tymi Snapeiątkami, ale dziękuję xD <3
UsuńOczywiście, że mam ochotę! I będę Cię zarzucać swoimi badziewnymi komentarzami ;3
OdpowiedzUsuń