sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 74

Magiczny kompromis 



Pogoda na terenie Hogwartu ani trochę się nie zmieniła, a więc także nie poprawiła. Sowy niezmiennie wykonywały swoją pracę i co rusz lądowały na herbatce u Hagrida, który coraz częściej zatrzymywał je u siebie na dłuższy pobyt. Śnieg nieprzerwanie uniemożliwiał zobaczenie czegokolwiek poza swoim osobistym nosem, a zimny jak ostrze sztyletu wiatr nie dawał za wygraną. Zima nie ustępowała, a do świąt zostawało jeszcze trochę czasu. Uczniowie zastanawiali się czy poza Szkołą Magii i Czarodziejstwa mugole również siłują się z nieuniknionym chłodem. Wydawało im się to niemalże nierealne. Tak ostra pogoda musiała być wynikiem magii. Czy coś. Powzięte przypuszczenia i gdybanie sprawiały, że atmosfera w szkole była jeszcze bardziej napięta, a uczniowie z niecierpliwością oczekiwali przerwy świątecznej i rozwiania swoich wątpliwości.
Bardziej napięta? Tak, już i tak była nie do zniesienia. Jakżeby inaczej, skoro Nietoperz i Panna Wiem-To-Wszystko nadal pozostawali skłóceni? Charakter sporu nie przeszedł jeszcze w fazę obwiniania się i płaczu. Może nigdy nie miał w tę fazę przejść. Hermiona najwyraźniej postanowiła nie okazywać słabości – Severus nigdy jej nie okazywał. Oboje zgodnie odwracali od siebie wzrok, a przy pierwszej lepszej okazji rzucali na wszystkie strony i w niewinnych uczniów obelgami. Jakby zaczęli wyznawać zasadę: „Zawsze jest dobry czas i miejsce na zwymyślanie jakiegoś Salazarowi ducha winnego tępaka”. Ich podopieczni zdążyli się do tego przyzwyczaić, ale na Merlina! Ile można? Powoli wszystkim zaczynało to brzydnąć.
Nie można było jednak omijać Snape’a i jego żonę wiecznie – pozostawały w końcu zajęcia z nimi.
W gronie zarówno uczniów jak i nauczycieli wykształciła się nowa zabawa dla zabicia nudy. Mianowicie wynajdywanie coraz to bardziej nienormalnych, a nawet niemoralnych, a co najmniej śmiesznych powodów kłótni Nietoperza z żoną. Nikt tak naprawdę nie wiedział o co się spierają, więc zabawa sprawdzała się znakomicie.
Bacznie obserwując parę siedzącą w pokoju nauczycielskim jak najdalej od siebie wszechwiedząca i wszechwidząca Trelawney stwierdziła nawiedzonym głosem, że ktoś rzucił klątwę na Hermionę, która dzięki niej upodobniła się w takim stopniu do męża, że ten nie mógł z nią wytrzymać. Evanna z dziecięcą prostotą wyznała, że to pewnie przez te „okropnie niesforne chandry”. Neville wpatrzony w nią nie przyznał jej racji, a jedynie orzekł, że Snape ma humorki – i tyle. Hagrid powiedział, że nie ważne o co się znów pokłócili, bo Dumbledore i tak to jakoś załagodzi. „Ale cholibka, szkoda mi tych dzieciaków, co to biedne muszą znosić. Tencji też.”
Zdania były podzielone. McGonagall, Dumbledore i Amortencja nie brali udziału w zabawie. Wszystko by tylko zepsuli. Poza tym, nie interesowało ich to. Tencja nie mieszała się już ani w próby negocjowania z matką, ani w próby pogodzenia rodziców. Nie chodziła też już na eliksiry, co znacznie wpływało na jej samopoczucie. Innymi słowy: lepiej było nie zbliżać się do niej, nie zagadywać jej i nie patrzeć na nią.
Amortencja Snape z natury jakoś specjalnie entuzjastyczne i mile nastawiona do ludzi nie była, a przez ostatnie wydarzenia zachowywała się jak tornado – zwykle cicha, wybuchała tak nagle i niespodziewanie, że nawet nauczyciele byli narażeni. A przecież nauczycieli tornada się nie imają.
Nauczycieli właściwie nic się nie ima. Uczniowie mają wrażenie, że to jakiś odrębny gatunek ludzi. Zwykle też żyją w przekonaniu, że te często nieludzkie istoty sypiają w szkole, a życia prywatnego nie posiadają. Och, jakiż to zawód widzieć, że znienawidzony pedagog ma partnera, który zdolny jest z nim wytrzymać i rodzinę! Nauczyciele to krwiopijcy atakujący za dnia, ale można się od nich wiele nauczyć. Niekoniecznie z ich wykładów.
Wracając do Amortencji – starała się nie przejmować kłótnią rodziców. Nie ma tego złego, nawet jeśli chodzi o Snape’ów. W końcu się pogodzą. Przynajmniej taką miała cichą nadzieję. Wiedziała jednak, że nadzieja to podłe i niewdzięczne uczucie.





Inne podejście do sytuacji miała Minerwa McGonagall. Także miała tego wszystkiego po czubek tiary, ale była nieustępliwa. Mimo, że ograniczyła rozmowy zarówno z Hermioną, jak i z Severusem nieustannie główkowała jakby to podejść Nietoperza i namówić go na zgodę. Doskonale wiedziała, że nie miała łatwego zadania.
Jedno było pewne. Znowu wszystko kręciło się wokół Severusa i Hermiony Snape’ów. Absorbujący jak dzieci i równie uparci.
McGonagall wytrzymała równo kilka dni bez podejmowania żadnych konkretnych kroków, ale dłuższe znoszenie spojrzeń i wyczuwalnego napięcia jakie powstało między Severusem a Hermioną było niewykonalne. Czuła się bezsilna, gdy patrzyła na Mionę zwijającą się podczas niespokojnego snu i na Snape’a, który nie mógł pracować, ani na niczym się skupić. W milczeniu ich obserwowała, ale jej serce krwawiło. O ile serce może krwawić. Niemoc to uczucie gorsze od jakiegokolwiek innego.
Pewnego dnia nie wytrzymała. Był to mroźny i leniwy poranek, pachnący chłodem. Zdradliwy wiatr wkradał się przez liczne, ale nieszkodliwe szczeliny w ścianach zamku i poruszał od niechcenia językami zapalonych pochodni. Surowość atmosfery wymagała pochodni. Duchy przemykały korytarzami ziewając i przeciągając się bezsensownie – przecież nie odczuwały zmęczenia. Nic nie odczuwały. I może to było najgorsze w egzystencji ducha.
Lekkie stukanie obcasów McGonagall niosło się po wnętrzu zamku. Czysty i melodyjny dźwięk zakłócały tylko nieliczne szmery, nieraz jakieś przyciszone rozmowy duchów. Uczniowie pierzchli przed nauczycielką, uciekając w pośpiechu. Dzisiaj nawet ona siała postrach. A to coś nowego, bo Minerwa choć surowa, była dobrą nauczycielką i świetnym opiekunem. Nie grzeszyła życzliwością i uśmiechem dla każdego, ale każdy, kto zasługiwał na odrobinę jej uwagi – dostawał ją.
McGongall przyspieszyła kroku na schodach prowadzących do lochu. W powietrzu wyczuwało się wyraźną wilgoć. Było to nawet miłe, choć trochę przywodzące na myśl węże uczucie.
Minerwa przystanęła na chwilę i przeanalizowała swoje postanowienie. Jako Gryfonka miała nieokiełznany temperament, lecz nie była wcale głupia. Oparła się dłonią o mur, a zimno ściany otrzeźwiło ją. Pokręciła ze złością głową i ruszyła w dół schodów. Z Severusem trzeba było ostro i po gryfońsku. „Inaczej sierota nie zrozumie.”
Gniewnym krokiem zeszła do lochów i rozejrzała się. Nie tracąc czasu na zastanawianie się szybko podeszła do odpowiednich drzwi i dyskretnie wyciągnęła różdżkę. W lochach nie było żadnego ucznia i o dziwo, żałowała tego. Im więcej uczniów, tym lepiej. To był element jej planu.
Machnęła pewnie różdżką, a klamka ustąpiła. Schowała różdżkę. Nie będzie jej potrzebna. Może jemu, ale nie jej. Pchnęła drzwi, które zaskrzypiały żałośnie. Severus siedział przy biurku i pisał coś. Jak zwykle. Zdziwiony podniósł głowę na dźwięk skrzypiących drzwi.
-Minerwo.- rzekł sztywno.
-Ja ci dam Minerwo.
Podeszła do niego zdecydowanym krokiem i bezceremonialnie sięgnęła ku jego uchu. Szarpnęła za nie, tak jak szarpie się uszy niegrzecznym, małym chłopcom. Severus jęknął przeciągle.
-Co ty u licha wyprawiasz?!
Starał się jej wywinąć, ale próby pozostawały bezsensowne. Każdy ruch sprawiał mu tylko większy ból. Minerwa sapnęła ciężko i nadal ciągnąc go za ucho nakazała mu wstać.
-Skoro zachowujecie się jak dzieci, to tak będziemy was traktować.
Snape spojrzał na nią jak na wariatkę. Z surową miną szarpnęła za jego ucho mocniej. Wyrwał mu się kolejny jęk bólu. Co za świat. Bóg musiał go nienawidzić. Wytrzymywał wieloletnie tortury Czarnego Pana, a nie potrafił wyrwać się staruszce.
-Odsuń się ode mnie, stara plotkaro.
Zacisnęła szczękę i nic nie powiedziała. Ruszyła na przód, ciągnąc go za sobą. Jej obcasy ponownie stukały miarowo i trochę gniewnie w podłogę, a temu jakże ciekawemu dźwiękowi towarzyszyły postękiwania Severusa. W końcu poddał się jej i pozwolił prowadzić – zapewne na śmierć.
-Stara, podła, zdradziecka…- Minerwę doszło mamrotanie.
Szarpnęła mocniej za jego ucho i mamrotanie momentalnie ustało. Magia.
Severus miał wrażenie, że wszechogarniająca wilgoć lochów wokół McGonagall zamieniała się w białą parę. Czy to możliwe? Zaczął się poważnie zastanawiać czy prababka Minerwy nie kręciła się obok jakiegoś smoka.
Wyprowadziła ich z lochów i podążyła korytarzem. Uczniowie, których spotkali po drodze do jej gabinetu wytrzeszczali na nich oczy. W końcu nie był to codzienny widok – widzieć Nietoperza w tak niezręcznej sytuacji. Żaden nawet nie śmiał się uśmiechnąć, dobrze wiedzieli czym to groziło.
Tymczasem Severus miał poczucie, że coraz bardziej puchnie mu ucho.
-Zrzucę cię z wieży astronomicznej.- wymamrotał w stronę Minerwy, szarpiąc się z nią.
Odwróciła się gwałtownie.
-Mówiłeś coś może?- ścisnęła mocniej jego ucho.
-Nie, proszę pani.
Skinęła głową. Gdyby nie zaistniała sytuacja, pewnie parsknęłaby śmiechem. Nie miała jednak na to czasu. Szybko skierowała się do swojego gabinetu. Otworzyła pewnie drzwi, za którymi czekała Hermiona.
Młoda Gryfonka wytrzeszczyła oczy. Przez chwilę zwracała wzrok to ku Minewrze, to ku Severusowi i z powrotem. Potem przetarła oczy, nie dowierzając widokowi jaki ujrzała przed sobą. Severus kulący się przed McGonagall. Ona ciągnąca go za ucho. Jej.
-I co się tak patrzysz?- wściekła się McGonagall.-Severus. Przeproś.
-Za co mam przepraszać, ty stara wiedźmo?!  
 -Jeszcze nie wiesz?!
Syknął przeciągle, gdy znowu pociągnęła go za ucho. Potem pchnęła go mocno w stronę Hermiony. Chwycił się za ucho i powoli zaczął je rozmasowywać. Hermiona zapomniała o tym, że jest na niego obrażona i zajęła się oglądaniem poturbowanej części ciała.
-Przeproś, Severusie.
Snape zmroził wzrokiem McGonagall i zrobił minę zbitego psa.
-Przepraszam.- burknął.-Choć nie wiem za co. Nic przecież…
-Przeprosiłeś i wystarczy. Nic już nie mów.- przerwała mu ostro McGonagall.-Hermiono.
Hermiona zrobiła oburzoną minę, ale pod presją spojrzenia nauczycielki wymamrotała przeprosiny.
-A teraz poproszę jakiś magiczny kompromis.
Snape spojrzał na Hermionę i westchnął ciężko. Odgarnął jej gęste włosy i szepnął jej coś do ucha – tak cicho, że Minerwa nie usłyszała nawet szmeru wypływających słów. Młoda Gryfonka spłonęła ognistym rumieńcem.
-Czyli, jakby powiedział Hagrid: sprawa załatwiona, ma się rozumieć.- rzekła McGonagall i uśmiech rozjaśnił jej twarz.     

 ____________________________________________
Bardzo krótki rozdział. Pisany pod presją, można powiedzieć. W połowie, jak już się zorientowałam o czym piszę odechciało mi się pisać. Zrozumcie xD Pisany pod dwie piosenki: 
http://www.youtube.com/watch?v=f0dJeB3RAtc
http://www.youtube.com/watch?v=vI8yzy0pDv8
Można zmysły postradać. Czy ktoś w ogóle pamięta gdzie ja chciałam Mary posłać, na którym roku jest Tencja i co za eliksir przygotowuje Sev? "Diabeł tkwi w szczegółach. Więcej szczegółów, więcej diabłów" ~~ Martin. 
Przepraszam za moją nieudolność. 





21 komentarzy:

  1. Super piszesz. Fajny rozdział. Kiedy następny ?
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Meredith

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo ładny, choć jak sama zaznaczyłaś - krótki. Cały czas hihrałam się i choć praktycznie nic się nie zdarzyło (opisówka, tak to nazywam) to jednak był on bardzo potrzebny. Co do twoich pytań
    1. Nie wspominałaś, gdzie chcesz Mary posłać. To my ci sugerowaliśmy rozpoczynając od św. Munga, po przez azkaban, kończąc na mogile. No chyba, że coś mi umknęło. ;)
    2. Amortencja (ona nie lubi swojego zdrobnienia) jest aktualnie na trzecim roku w Slytherinie. Towarzyszą jej Albus Potter i Scorpius Malfoy z jej domu i czasami Rose Weasley z domu lwa :)
    3. Severus przygotowywał eliksir mający powstrzymać nietypowe przemiany w wilkołaka Mary. Taki sam gotował już dla Lupina. XD
    Mam nadzieję, że pomogłam. Pozdrawiam serdecznie, życzę weny i oczekuję kolejnego rozdziału
    ~Olciak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A!! Zapomniałam!! Twojego bloga przeczytałam w wakacje trzy razy, ale później nic nie pisałaś i dopiero dzisiaj odnalazłam go ponownie, dlatego dopiero dzisiaj komentuję. ;D
      ~O. ;)

      Usuń
  3. Tak jakoś słodko wyszło *u*
    „Inaczej sierota nie zrozumie.” aż się zaczęłam śmiać xD
    Dobrze jest,weź się za to opowiadanie,Ok? ;c
    Eee...nie wiem,gdzie Marry chciałaś posłać,Tencja jest chyba na 3 roku,a ten eliksir to było właśnie coś dla Marry,czy coś takiego,nie?
    ~ Sadystka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział i czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Sev, ale jakby nie było, mógł sam przeprosić... Zaczęłam się śmiać w momencie:
    „Inaczej sierota nie zrozumie''.
    I tak z uśmiechem do końca:)
    Może nie jest najdłuższy, ale wspaniały:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj!
    Chciałam cię poinformować, iż twój blog został przeze mnie nominowany do nagrody Liebster Award.
    Więcej informacji znajdziesz tutaj:
    http://magiaprzyjazinimoc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wreszcie się doczekałam! Mam cichą nadzieję, że teraz będziesz nieco częściej pisać. :) Rozdział oczywiście świetny. Szkoda mi Seva, ale chociaż się pogodzili. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekamy, czekamy, czekamy na coś nowego! Pokochałam Twoją historię i ciężko mi przeżyć takie rozstanie.. Weny!

      Usuń
    2. Rozdział się wymyśla. Znaczy, jakiś postęp jest. Chyba. W każdym razie ostatnio przejrzałam kilka poprzednich rozdziałów - pobieżnie - i musiałam to wyłączyć, takie mi się to wydało infantylne i okropnie przesłodzone. Nie wiem, co może się w tym komukolwiek podobać ;-; Ale coś się wymyśla, ja po prostu mam odmienne poczucie czasu i wieczności.

      Usuń
  8. Fajny rozdział, spodobała mi się postawa Minerwy. ma kobieta pomysły ;)
    Czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny blog, ale czekam na nastepna notke! :( Swoja draga - Twoj styl pisania jest coraz lepszy. Mam nadzieje, ze 75 czesc pojawi sie niedlugo :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeej, Twój blog jest genialny każdą notkę czytałam z wypiekami na twarzy. Czekam z niecierpliwością na następną notkę !!

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdział jest naprawdę doskonały, czekam na kolejny, który to już ? 72 ! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne, czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj. Co kilka dni sprawdzam czy jest cos nowego,a tu nic...wrocisz do nas? CZEKAMY...

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja chcę nowy rozdział!!!
    Błagam nie zostawiaj nas, ten blog jest genialny...

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję, że dawna wena wróci ze zdwojoną mocą, a wtedy Ty powrócisz razem z nią na bloga. Chciałabym się dowiedzieć co dalej z naszymi bohaterami. Pozostaje czekać..

    OdpowiedzUsuń
  16. Błagam cię, wróć!!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Wracaj do nas! Nie idź w stronę światła!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ostatni wpis był bardzo dawno, mam nadzieję że jako autor czasem tu zaglądasz i czytasz te komentarze. W przeciągu ostatniego miesiąca przeczytałam wiele historii o Sevimone i ta jest jedną z lepszych, ponieważ jest całkowicie inna. Wiem że czasem jest ciężko pisać, ale też jest mi już ciężko czytać gdy kolejna historia która wciąga urywa się w połowie. Mam nadzieję że to opowiadanie doczeka się twojej kontynuacji, jednak jeśli nie to zamieść informację o niedokończeniu historii bo naprawdę dołujące jest to że na ok 20 blogów, które czytałam tylko 3 były skończone. Poza tym naprawdę chcę się dowiedzieć co tu się dalej wydarzy :P Życzę weny i wytrwałości.

    OdpowiedzUsuń